środa, 12 grudnia 2012

Rozdział 16 "Chciałabym umieć wierzyć..."

*Amy* Czas wracać... Czy chcemy? Czy chcemmy wrócić do chorej rzeczywistości, życia, problemów..? Nie. Co było powodem ucieczki? Przerażenie? ... Możliwości było wiele, ale odpowiedź tylko jedna - próba uporania się z problemami. Chcieliśmy wreszcie żyć własnym życiem... Według własnego wzoru, odbijając włsne wzory w naszej historii... Podjeliśmy trudną decyzję - prawdopodobnie najważniejszą w naszym życiu.. ****** Z głośnym hukiem odłożyłam (rzuciłam!) torbą o ziemię. Ojciec powinien usłyszeć, że jestem już w domu.. Do kolacji zostało kilkanaście minut, jednak mi nigdzie się nie spieszyło. Chciałam uniknąć spotkania z kochanką taty... Ubrałam leginsy i długą bluzkę z mmo. Z tego co wiem, właśnie w tej chwili goście zawitali od progu. "Anne i jej syn..." - te słowa dudniły w mojej głowie. Nadal uważam że to chory sen a po obudzeniu się nawrzeszcze na mamę i ucieknę do Zayna... Ale teraz ojciec omija mnie szerokim łukiem - ignoruje mnie... A mama? Jej tu nie ma. Wyjechała i zostawiła mnie... ***** < Powoli kroczyłam po schodach, stawiając nogi na stopniach i ledwo utrzymując równowagę trzymałam się barierki. W głowie miałam ogromny mentlik... Zejść ? Czy nie ...? Przejżałam na oczy i dumnie dodając sobie w duchu otuchy szłam dalej . "Dasz radę..." -powtarzałam sobie. Przygryzłam wargę i przekroczyłam próg jadalni... Wszystkie, tzn. ojca i Anne, rozmowy ucichły. Mój przerażony wzrok skupił się na Harrym.... Ten jednak nie był zdziwiony... Ale ... Wściekły? "To dlatego mnie nie... Akceptował" . Ojciec odrazu zabrał głos. - Amy.. To Anne. Twoja przyszła macocha.. Moja narzeczona. - przedstawił. - Jaka tam macocha?! Mów mi 'mamo'. - podała mi rękę. Popatrzyłam na nią pogardliwie i wyśmiałam jej gest. - Mam matkę. - odpowiedziałam zgryźliwie. Usiadłam na przeciwko lokatego i z wyrzutem spojrzałam na ojca. Ten jednak był zajęty Anne. "Narzeczona?! Ile to już trwa?!" . Napotkałam wścipski wzrok Harrego na sobie. - Witaj... Siostrzyczko. - walnął ręką w stół. - Nic nie jest pewne! - krzyknęłam. "Ja jego siostrą przyrodnią?! Next joke please" . Popatrzyłam w jego załzawione oczy. - Ja też mam uczucia... Myślisz że mi się to podoba?! - wybuchł a po jego policzkach spłynęły łzy. - Zniszczyliście moją rodzinę. - zwróciłam się do Anne i Harrego.- NIENAWIDZĘ WAS! - krzyknęłam. "Zayn. Świetnych masz przyjaciół. " ***** Upadłam wściekła na łóżko i zwyczajnie zaczęłam płakać . Poznznie Zayna, spotkanie z nim.. Próba gwałtu... Załamanie, próba samobójstwa, pomoc Zayna, szpital, policja, buntowanie się, druga próba gwałtu, pomoc Zayna, miłość, brak akceptacji, uczieczka, rozwód... O ironio! Brzmi niemożliwie, ale to moje życie... Moje chore życie... Jedyne co mnie przy nim trzyma to.. Zayn. ############### Przepraszam za błędy... Dawno mnie nie było... Za to też przepraszam;) Rozdział krótki,bo krótki ale jest..xx Mam nadzieję że wszystko stało sie jasne po akcji z Harrym.. Komentujcie!