sobota, 29 września 2012

fraszki na mój nowy blog^^

***Oczami Louisa***


Chciałbym, żeby ten czas nigdy nie przeminął.
Bo ja wpadłam w niepokój.
Drzewo uwięzłe w ziemi, do którego zbliża się pożar.
Typ spod ciemnej gwiazdy, która dla niektórych jaśnieje.



Słowa ode mnie
Co ty olka kombinujesz?!
 |
 |
 |

Zmiana fryzury....garderoby i..... hmm pomyślmy...............................mój     N  O  W  Y     bloggggg^^


___________________________tylko to (jak na razie xD)_______________________________

Rozdział 3 "Wirtualna miłość przeniosła się do rzeczywistość, jest tylko jedna przeszkoda - wiek. Ale wiek to tylko liczba, prawda?..."

 MIŁEGO CZYTANIA.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.



---------------------------------------

*Zayn*


{}

Amy White. Wiek : 14 lat. Data ur.: 06.09.1997r. .. (..)
Z-A-J-E-B-I-Ś-C-I-E ! Amy to 14-latka...
Wiem, umysł mam teraz bardzo poprawny, ale dziwcie się mi! Właśnie się dowiedziałem, że dziewczyna w której (najprawdopodobniej) zakochałem się przez internet ma 14 lat!
Zakochałem - czuję do niej wirtualne przywiązanie, ufam jej chociaż nigdy jej nie widziałem. Czuję ją, chociaż nigdy jej nie poczułęm, chce jej chociaż jej nie znam. Chcę aby była tutaj ze mną, nie ważne jak, nie ważne ile ma lat, ważne, że jest.
- Spokojnie Zayn, wiek to tylko liczba. - uspokajałem się w myślach.
Racja, wiek to tylko liczba. Co z tego, że jest między nami różnica 5,5 lat?
Przecież wiem o sobie wszystko, ona wie, że jestem pragnieniem nastolatek, a ja wiem, że ona to 14-letnia dziewczyna z dziwną historią i popieprzonymi rodzicami.
Będzie dobrze. Muszę z nią pogadać.
Ale jak? Na skypie? Nie...
- Szósty wrzesień... - wymruczałem na głos.


*Amy*

01.09.

Pierwszy dzień szkoły. !
Coś zmieniło się przez ostatnie tygodnie wakacji? Nic. Na okrągło gadałam z Zayn'em kilka razy był nawet w studiu, ale znalazł czas na pogawędkę ze mną...
Wiem, zachowuję się jak zakochana nastolatka. Ale ja jestem nastolatką... i chyba zakochaną.
Jak tylko zoabczę jego zdjęcia czuję motylki w brzuchu, ale nie przesadzajmy, on nie wie nawet jak wyglądam... I ile mam lat. (słowa autorki: tak Ci się zdaję blondi..xD)

W uroczystym ubraniu przekroczyłam próg szkoły. Nic się nie zmieniło. Wszystko to samo. Stare napisy na ścianie, stare szafki, w których od środka były poprzyklejane plakaty celebrytów.
Ociężale siadłam na krześle. Spójrzmy prawdzie w oczy : Nienawidzę szkoły!
A co to oznacza? Mniej czasu na gadanie z Zayn'em, więcej nauki... Same minusy. ..
Jak zwykle dyrektor pieprzył coś o całym semestrze itp...
Nie słyszałam go, myślami błądziłam przy Zayn'ie i naszej ostatniej rozmowie na czacie.
- Gdzie lubisz najczęściej przebywać?
- Wiesz mam takie tajemnicze miejsce.
- Moge wiedzieć gdzie?
- Plaża. Od strony zachodniej, bo tam jest najmniej osób, w zasadzie jestem tam ja i moje przemyślenia. Zawsze po szkole przychodzę tam odpocząć. To magiczne miejsce, mimo, że dla kogoś może okazać się tylko zwykłą plażą, dla mnie jest to coś więcej...(..)
Nie wiem, po co mu to powiedziałam, ale cóż...
- Panno White! - wyrwał mnie głos nauczyciela.
- Hmm... - mruknęłam.
- Niech  panna słucha, bo tyczy się to pani... A więc... jak mówiłem, wagarowanie surowo zabronione... ble, ble, ble...  - zapytał.
Wkurza mnie ten gość. Urządze im tu zaraz pokaz, może narteszcie grubas sie odczepi.
Wyszłam wolnym krokiem na scenę i popatrzyłam na zgromadzonych.
A co mi tam?
Pewnym krokiem wyszłam na sam środek i ... zaczęłam przedstawienie.
- Witam. - zaczęłam oficjalnie. - Najpierw coś do dyrektora.. Za dużo pączków... Mógł pan wykorzystac wakacje do biegania, czy ćwiczenia, a pan jak zwykle wybrał przekąski... Niech się pan wstydzi. - pogroziłam palcem dyrektorowi. Kipiał ze złośc, zrobiłs ię wręcz fioletowy na twarzy. - Teraz do was. Zaczyna się męczarnia, mam nadzieję, że w tym roku Smith - zwróciłąm się do największego wagarowicza w szkole. - pobijesz rekord w wagarowaniu. Życzę powodzenia. A ty Loouth - zwróciłam się do jednej z "butowniczek". - Więcej wkurzających tekstów na lekcji, jedynkami też nie pogardzisz, miejmy nadzieję. Życzę powodzenia w rozpieprzeniu tej szkoły! - krzyknęłąm na koniec.
Nie wiem czemu tak potraktowałam to rozpoczęcie,...ale jakoś lepiej się czułąm, że w końcu dyrektor wie co o nim sądzę. .
Rozległy się oklaski, wiwaty itp...
- Panno White! - wrzasnął dyrektor.
- Dobra ludzie, dla mnie koniec imprezy, spadam do jutra! - wrzasnęłam i utleniłam się ze szkoły. 
Szczerze? Lżej mi było na sercu, kiedy wreszcie powiedziałam co myślę o tej budzie!

*Nazajutrz*

- Dziesięć minut spóźnienia! - wrzasnął dyrektor, kiedy wbiegałam do szkoły.
- K*rwa, ja też! - odkrzyknęłam, na "idiotkę", bo dobrze wiedziałam o co chodzi.
- White do gabinetu! - warknął.
- Ale nie ma pan pączków...? - zapytałam z nadzieją.
- JUŻ! - wskazał na drzwi.
- Dobra, dobra, uspokój pan hormony. - warknęłam i weszłam za nim.
Gabinet, jak gabinet.Usiadłam na krześle, kładąc nogi na stół. Swoją drogą ubrałam dzisiaj szorty, potargane rajstopy i conversy.
- NOGI ZE STOŁU! - wrzasnął.
- Nie gorączkuj się pan. - oburzyłam się.
Zdjęłam nogi ze stoły i czekałam, aż coś powie.
- Ma pani naganę na dzień dobry! - wrzasnął.
- Zajebiście! Dzięki wielkie! - ucieszyłam się. - Mogę iść.?
- Posiedzi sobie pani tutaj do przerwy.
- NO chyba nie. - powiedziałam na odchodne i wyszłam z biura.
Poszłam na lekcję. Jakoś nie miałam w planach wagarów, uczyłam się w miarę dobrze, gorzej było z zachowaniem.
- Witajcie! Nie spodziewaliście się mnie tak wcześnie, hę? - przywitałam się w jakże "orginalny" sposób.
- Nareszcie zaszczyciła nas pani swoją obecnością! - warknęła sarkastycznie nauczycielka.
- Nie postarzajcie mnie tym "pani". - oburzyłam się i usiadłam do ławki.
Znowu odpłynęłam w marzeniach o Zayn'ie.

*06.09*

Dzisiaj moje urodziny. Czy wydarzyło się coś nowego? Nie.
Szkoła, Plaża, Dom. Szkoła. Plaża. Dom.. (..)
Dzisiaj miałam swoje urodziny spędzić w towarzystwie... właściwie nikogo. Tylko w swoim.
Z Zayn'em kontaktowałam się coraz rzadziej. No wiecie zaczęła się szkoła...

Usiadłam na ławce, wiatr delikatnie otulał moje zźiębnięte policzki. Nie wiem czmu zachowuję się w szkole właśnie tak, tak "buntowniczo". Może chcę zwrócić na siebie uwage rówieśników. 
Spójrzmy prawdzie w oczy, od kont zaczęłam zachowywać się, jak się zachowuję, w szkole stałam się lubiana i popularna. Kiedy bawiłam się w kujona, nie lubiał mnie nikt.... Ale co mi dało moje zachowanie, i tak nie mam przyjaciół, tylko mnóstwo kumpli... i tyle.
Odchyliłam głowę, żeby w spokoju wszystko przemyśleć. Nagle ktoś usiadł obok mnie, nie widziałam twarzy, miał kaptur na głowie.
- Zimny dzień nieprawda? - odezwał się.
- Racja. - przytaknęłam. - A więc co robisz w tak zimny dzień na takim odludziu.?
- CZekam an kogoś. Na osobę bez której nie mogę żyć. Poza tym mam dzisiaj gorszy dzień.  - odp.
-  Musi być gorzej, aby mogło być lepiej..(...) - uśmiechnęłąm się na samo wspomnienie tych słów.
- wtedy odwrócił się i na mnie popatrzył. - Amy?
O. Ja. P.i.e.r.d.o.l.e. - oniemiałam. To...to..
- Zayn? - zpaytałam, z wytrzeszczem..! Oczopląsu dostanę!
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknął i wstał z ławki.
Dołączyłam do niego i zaczęłam skakać ze szczęścia. Przytulił mnie i zakręcił wokół swojej osi.
Wirtualna miłość przeniosła się do rzeczywistość, jest tylko jedna przeszkoda - wiek. Ale wiek to tylko liczba, prawda?...


-------------------------------------


Nareszcie się spotkali.
W trzecim rozdziale!
Niestety, jakby się wydawało, nie będzie między nimi tak kolorowo.
Dlaczego? Przekonacie się w następnych rozdziałach.
Teraz podziękowania:
~ Za komentarze, które motywują mnie do "pracy", ale zaważając na ilość paczaczów, mogłoby być ich o wieleeee więcej. x3
~ Za ponad 8,330 wyświetleń!!! Boże, jesteście wspaniali!
~ I za to, że czytacie!

Pozdrawiam...x3

poniedziałek, 24 września 2012

Rozdział 2 "Za wysokie progi, jak na moje nogi"

*Amy*

*tydzień później*

- Nieee! - krzyknęłam sama do siebie, kiedy znowu przegrałam w moją ulubioną grę na Play Station - fifę. Świetna gra...
Gram w nią już od rana, obżerając się przy tym chipsami. Szczęśliwi kalorii nie liczą...xD
Odłożyłam pada na bok i wzięłam na kolana laptopa.
No tak, ostatnio TV, telefon, chipsy i PS to moi najlepsi przyjaciele...
Od tygodnia nie wychodzę z domu!
Przywiązałam się do telefonu, od kont Zayn do mnie napisał. Ciągle czekam na wiadomości.
Nie wiem czemu, ale czuję wirtualne przywiązanie do tej osoby....
Taka randka w ciemno...
Wiem, że nie powinnam ufać nieznajomym, ale to jest silniejsze ode mnie.
Wiemy o sobie prawie wszystko. Nie wie tylko ile mam lat.. I z wzajemnością.
Wiem też, że należy do jakiegoś boysbandu. Tylko nie wiem jakiego...
Do drzwi dobijał się "ktoś" za pomocą dzwonka. Niechętnie podniosłam tyłek z sofy i ruszyłam w stronę dźwięku.
Jak okazało się później był to kurier. Paczka od niejakiego Zayn'a...
Skąd on miał mu adres? No tak... książka adresowa...
Martwić się będę później... Póki co muszę otworzyć przesyłkę.
Pociągnęłam za wstążkę i moje kasztanowe oczy ujrzały płytę zespołu One Direction.
Zayn Malik?! No tak - blondynka...
Jak mogłam tego nie zauważyć?!
W głośnikach rozbrzmiał dźwięk piosenek wymienionego wcześniej boysbandu, a ja zabrałam się do przeszukiwania w internecie informacji na temat nastolatka.


Z tego wynikało, że był starszy prawie 5 lat, był sławny i miał dziewczynę...!
Za wysokie progi, jak na moje nogi..
Zrezygnowana wróciłam do poprzedniej czynności (czyt. jedzenia)...
Po kilku godzinach zasnęłam na sofie otulona kocem z telem w ręce...


Obudziłam się około północy. Pokrzywiony kręgosłup dawał się we znaki. Obolale wstałam z sofy i udałam się w kierunku  kuchni, w celu uzupełnienia płynów.
Nie mogłam zasnąć, ciągle miotała mną myśl, że Zayn to gwiazdor, a w dodatku ma dziewczynę!
Poza tym nie wie ile mam lat. Durna 14-latka przyczepiła się do niego...?
Nie, to nie w moim stylu. Postanowiłam sobie odpuścić.
Udałam się na taras, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza.
Księżyc w pełni... Czyż nie powinnam zamienić się w wilkołaka?
Dobra, dobra... idę spać...


--------------------------------


WIEM, WIEM... NIC SIĘ NIE DZIEJE!
ALE OBIECUJĘ, ŻE (mniej więcej)  W 6 ROZDZIALE AKCJA NABIERZE TĘPA...
TERAZ LICZE NA KOMENTARZE
CHOLERA... MUSZĘ SIĘ POCHWALIĆ ... SELENA GOMEZ ZAAKCEPTOWAŁA MOJE ZAPROSZENIE NA SKAJPAJU... (xD)
MOGE JUŻ SIĘ DRZEĆ!?
DZIĘKI ZA UWAGĘ...!

- VV

środa, 19 września 2012

Rozdział 1 "Musi być gorzej, aby mogłoby być lepiej..."

*Amy*


Promienie słoneczne muskały mój policzek. Światło wpadające do pokoju nie pozwoliło mi już pospać. Niechętnie wygramoliłam się z łóżka. Wsunęłam nogi w kapcie w zaczęłam wybierać ciuszki na dzisiaj. Chcę wreszcie być szczęśliwa!
Ostatecznie postawiłam na biały top, szorty, bandankę oraz conversy.
Jak na środek wakacji przystało wybieram się dzisiaj na zakupy!
Może zachowuję się jak typowa nastolatka, ale zakupy lubię!
W związku, że mam za miesiąc 15 urodziny (teraz mam 14 lat), muszę sprawić sobie prezent...xD
Nigdy nie obchodziłam urodzin z rodziną, bo oni po prstu o nich zapominali!
Uczesałam się, ubrałam, lekko pomalowałam i mogę iść!
W czasie drogi do sklepu weszłam na moją ulubioną stronkę społeczną i popisałam ze "znajomymi".
Dziękujmy człowiekowi, który wymyślił coś takiego jak telefon z Andriodem.!

- 50$ - uśłyszłałam głos sprzedawczyni. Tyle za jedną, głupią sukienkę?
- DZiękuję... - zapłaciłam i wzięłąm zakupy.
Teraz MSC i mogę wrócić do domu...

 Weszłam do kawiarenki i zamówiłam shake'a, oczywiście czekoladowego...
Naturalnie podczas popijania serfowałam po internecie. Mianowicie: moja najulubieńsza stronka społeczna...xD
Kilka nowych znajomych, oraz zaproszeń... Jedno prtywatne.. Od jakiegoś... Zayn'a.
Przyjęłam po czym zaerknęłam na wpisy.
Wyżalenia, pochwały,... jak zwykle musiałam dodać cos od siebie...
"Jestem w MSC. Pije czekoladowego shake'a. Mój ulubiony...xx. Pozdro dla wszystkich.."
Kliknęłam "opublikuj" i wszyscy znajomi mogli ujrzeć mój wpis.
Po chwili dostałam odpowiedzi, w zasadzie wszystkie brzmiały tak samo "super, dzięki, nawzajem" ... itp.
Śmiałam się do tela jak pojeb. W okół mnie siedzieli ludzie, którzy wytykali mnie palcami i oblepiali wzrokiem.
Jakoś mnie to specjalnie nie zainteresowało.
Po chwili weszłam na artykuł, który przesłała mi przyjaciółka. Z ciekawościa otworzyłąm.
"1D to geje!" - napisał antyfn. Dupek! Ja mu pokażę!
" Idioto, ogarnij się! Są utalentowani więc im zazdrościsz" - wszystko we mnie buzowało z nerwów.
Odpowiedź wkurzyłam mnie nie mniej niż artykuł.
"Kolejna napalona fanka! Lubisz tych pedałków??"
Wybełkotałam coś pod nosem "Jebut tępy...". Serio, nie pytajcie co to oznacza, bo sama nie wiem. Mówiłam, to co podsunął mi rozum (...czekaj... to on jeszcze tam jest?!...)
"Wal się. Z idiotami nie gadam" - zakończyłąm rozmowę.
Ludzie patrzyli na mnie jak na debilkę.
- Jebut też człowiek! - warknęłam i pomachałam im ręką, wysyłając im sztuczny uśmiech.
Wyszłam z kawiarenki. Wkurozna z podniesionym ciśnieniem znalazłam się przy autobusie.
Niestety, z piski9em opon odjechał, ochlapując mnie przy tym błotem zmieszanym z wodą. Wkurwiona do czerwoności poszłam na piechotę.

***

Zmęczona całym dniem padła na łóżko. Dodałam jeszcze wpis
" W MSC mnie wyśmiali, autobus mi uciekł, ochlapując przy tym błotem, wkurzona wróciłam do domu na piechtaka. Najgorszy dzień w życiu."
Wspominałam już, że rodziców nie ma w domu? Z resztą jak zwykle...
Wezwanie, dyżur... Coraz to inne tłumaczenie ich nieobecności.
Normalnie 14-latkowie cieszyliby się wolnością, ale ja potrzebuję, chociaz trochę zainteresownia!
Nagle dostałam odp. na mój, jakże inteligentny wpis.
"Też miałem cięzki dzień, ale ... Musi być gorzej, aby mogłoby być lepiej..xxx"
Był od niejakiego Zayn'a. Tego z konta prywatnego...


-------------------------


I jak wrażenia?
Ja jestem, dość zadowolona.
KOMENUTJCIE!


- VV

Prolog. "Forbidden Love For You"

*Amy*


 Niby taka małolata. Ale ja jestem inna. Życie kazało mi dorosnąć szybciej.
Zastanawiacie się co ja pieprze?! Otóż mogę mieć kase, luksusy ale miłości nie doznam.
Rodziców nie ma całymi dniami. Moimi jedynymi przyjaciółmi są internet oraz muzyka.
To dzieki muzyce jeszcze żyję. A internet? No cóż... Prowadzę bloga, mam swoje ulubione strony internetowe. Banalne ale pomaga.. Za dokładnie miesiąc są moje urodziny. Piętnaste urodziny. Obecnie słucham muzyki idąc brzegiem morza.
Szum wody, zachód słońca, zakochane pary i samotna ja...
Bez drugiej połówki. Pewnie teraz wyśmiejecie mnie, młoda - nie wie co to miłość.
Macie racje... Miłości nigdy nie doznałam. Ale chciałabym. Chciałabym być szczęśliwie zakochać, wyjechać... Daleko z tond.
Wiem, Londyn to piękne miasto...
Ale wyjechałabym do Paryża. Do brata, który pięć lat temu zostawił mnie i wyjechał na studia.
Nie odzywa się, chyba, że od święta... A obiecał, że bd dzwonić...
OBIECAŁ!
Niestety, życie jest trudne. Obietnic nie dotrzymuje w tych czasach NIKT!

Szłam powoli oglądając zachód słońca. W ciszy i spokoju, który mnie otaczał mogłam zatopić smutki... Całujące się pary jeszcze bardziej mnie dołowały.
Spójrzmy prawdzie w oczy, otaczają mnie sami debile!

Wsłuchiwałam się w morze, czekając na jakiś cud. Może przypłynie jakiś statek i zabierze mnie z tond?! Eh... Ta moja bujna wyobraźnia.




Padłam zmęczona na łóżko i rozmyślając nad sensem mojego życia zasnęłam...

poniedziałek, 17 września 2012



"Forbidden Love"

 



Amy White. (6.9.1997)
15 Letnia dziewczyna o niebieskich oczach. Ma blond włosy.
5 lat temu jej brat wyjechał do Paryża studiować. Utrzymuje z nim bardzo mały kontakt.
Jej rodzice sa lekarzami. Nie szanuje ich. Poświęcają jej bardzo mało czasu. 
Na ogół się miłą dziewczyna, co może okazać się prawdą jeśli się ją lepiej pozna.






ONE DIRECTION.
Harry Styles. (18l.)
Niall Horan. (19l.)
Liam Payne (19l.)
Louis Tomlinson (21l.)
Zayn Malik (19l.) Urodzony 12.01.1993 roku. Mulat, czarne włosy, miodowe oczy. Media zrobiły z niego bad boy'a oraz łamacza serc. Jednak nie jest to całkowita prawda o nim. Jest czuły, wrażliwy, ale i tajemniczy.
Ma wiele stron internetowych (prywatnych) o których nie wiedzą nawet fani.
Kocha ich, ale potrzebuje troche prywatności.



sobota, 15 września 2012

Rozdział 27 "...Obiecuję..."

***Oczami Zayn***

 WŁĄCZ TO


- Wracamy! - krzyknął Loczek z dołu.
Tak, racja przerywamy trasę.
Przez moją głupotę. Jestem zidiociałym dupkiem! Ale... muszę odzyskać Alice.
Za dużo już przeze mnie wycierpiała.
Jej ojciec nie chce mnie znać, ale ja ją kocham. Nie odpuszczę dopóki nie poczuję jej ust!
***
  "Prosze zapiąć pasy - lądujemy" - rozbrzmiał głos stewardessy.
Posłusznie wykonałem polecenie. Myślałem, nad przyszłością. Moją i Alice. Bo Alice zawsze będzie moją miłością!
Poczułem szarpnięcie.
Wylądowaliśmy.
***
Jak to nie chcę się spotkać?! Przecież ja ją kocham. Upadłem na kolana z telefonem w ręce. Alice nie chce się ze mną spotkać. Odmówiła.
- Wychodzę! - krzyknąłem do chłopaków.

***Oczami Alice***

Rozmawiałam z El. Podobno Zayn zaczął ćpać, pić, więcej pali.... Ale nie o tym...
Chłopcy wrócili, ale ja nie jestem gotowa stanąć twarz twarz z Zayn'em.  Oczywiście, że do niego coś czuję. Nawet nie coś. Czuję miłość.
Powolnym krokiem udałam się do łazienki.
Wzięłam prysznic, ubrałam się, pomalowałam. Wyszłam an spacer. Musze sobie wszystko poukładać i przemyśleć. Wzięłam paczke papierosów, portfel i telefon.
Nogi zaprowadziły mnie na odludzie.
Znam to miejsce, to tu spędzałam z Zayn'em bardzo dużo czasu.
Pamiętam jak często się śmialiśmy, myślałam, że lepiej być nie może.
W ręce z papierosem spacerowałam bez sensu.
W oddali zobaczyłam sylwetkę pewnego chłopaka. Zmrużyłam oczy aby zaostrzyć widoczność.
To Zayn.... Nogi się pode mną ugięły. Serce przyspieszyło. Tak pięknie wyglądał.

 ***Oczami Zayn***

Rozwiane blond włosy opadały na jej lekko opaloną skórę. Sukienka w wirowała na wietrze. Gdyby nie brązowy pasek an pewno uniosłaby się wyżej. Szereg białych zębów ... Ten uśmiech.
To Alice. Jestem tego pewien.


Niepewnie podszedłem bliżej. Teraz ujrzałem moją ukochaną z odległości ok. 4 metrów. Serce waliło jak oszalałe.!
- Alice... - mruknąłem sam do siebie.
- Zayn... - wyczułem w jej głosie radość.
Niepewnie stawiała stopy przyozdobione conversami. No właśnie to w niej najbardziej lubię. Nie jest jak wszystkie nastolatki. DZiewczęca sukienka i conversy z charakterem. Do tego ta bandanka na głowie...
Podeszła do mnie.
Wyciągnąłem ręke, jakby do lustra. Zrobiła tak samo. Stykaliśmy się koniuszkami palców.
Odsunęła rękę.
Popatrzyłem w jej oczy przepełnione miłością.
Wzięła do ust papierosa. Zaciągnęła się dymem. Dmuchnęła mi nim w twarz i uśmiechnęła się zadziornie.
Przybliżyłem się do niej zabierając od niej fajkę i wkładając ją do ust.
Przybliżyłem się do niej i Stykając się z jej ustami wpuściłem dym papierosowy do jej buzi.
Nie było odwroty, chociaż jakby był to i tak nie oddaliłbym się od mojej ukochanej.
Połączyliśmy się w delikatnym pocałunku.
Nasze cienie krzyżowały się. Złączyły się w całości, podobnie jak my.
Pocałunek stawał się bardziej namiętny.
Brakowało nam tego...
- Obiecaj, że już nigdy mnie nie opuścisz...! - wymruczała.
- Obiecuję! - krzyknąłem.!


THE END !!!!


------------------------------------


To koniec moich, naszych, Oli, wypocin na tym blogu.
ZASTANAWIAM SIĘ NAD IMAGINAMI!
Zrobiłąbym jej na tym blogu, bo nie chcę go opuszczać
!

Zapraszam tez na nowe blogi.
 O Ziall'a (Niall+Zayn)
O Niall'u i Megan


DZIĘKUJĘ!
ODPOWIEDZCIE NA PYTANIE, CZY CHCECIE TE IMAGINY >>>?????!!!!!!



poniedziałek, 10 września 2012

Rozdział 26 "...Ale oni o sobie nie zapomną..."



***Oczami Louisa***



Właśnie skończyłem rozmowę z Eleanor. Była roztrzęsiona i zła na mnie. Ok rozumiem ją, ale odbyłem już z Zaynem ostatnio dużo takich 'rozmów'. To nie jest takie łatwe na jakie może się wydawać. Spróbuję ostatni raz podejść do niego i nabić mu coś do tej pustej głowy. Chociaż, troszkę się obawiam, bo ostatnio Harry oberwał od Mulata, na ten sam temat. No, ale cóż.... Najwyżej zostanie mi kilka siniaków xD W taki oto sposób zasnąłem. Koło czwartej nad ranem obudziły mnie krzyki z za ściany, czyli z pokoju Zayn'a. Zerwałem się z łóżka i podbiegłem do drzwi. Były uchylone, więc postanowiłem wejść do środka. 'Ja pierdole' pomyślałem. Wszedłem, a tu Zayn leżący i jęczący, chyba z bólu, na podłodze. Chciał, a raczej próbował wspiąć się na łóżko.
- Zayn ? Co ci się stało ? - zapytałem martwiąc się z minuty na minutę.
- A weź się odczep... - odpowiedział oschle.
- Kurde nie wkurzaj mnie z samego rana. Gdzie się podziewałeś? Co ?
- To ty mnie wkurzasz... A poza trym to moja sprawa gdzie byłem, z kim i co robiłem.
- Ta... może i twoja. Ale wiedz, że powinienem wiedzieć wszystko, jako twój najlepszy przyjaciel.
- Ale...
- Nie ! Przepraszam, jako twój brat. - przerwałem mu.
Zaczął jęczeć i skulił się. Nie odpowiedział na moją wypowiedź. Podszedłem do niego i zacząłem go podnosić, na co dostałem w nogę.
- Zayn odbiło Ci ?! Ja staram Ci się pozbierać, a ty mnie tak traktujesz !?
- Zostaw mnie w spokoju... - syknął z bólu.
- Nie ! Niema mowy.! - krzyknąłem i podniosłem go. Niechcący podniosłem do góry jego koszulkę.
To co pod nią zobaczyłem to coś strasznego... Siniaki, krew, wręcz rany! Zaraz po tym z jego kieszeni wypadł woreczek z prochami.
- Zayn, co to jest?! -krzyknąłem przerażony.
- Nie twój interes.
- Kurwa! Zayn... Jesteśmy przyjaciółmi, czy nie? - zapytałem.
- Weź już idź!
- Zayn....
- Wyjdź! - krzyknął.
Wyszedłem z pokoju i na maksa wkurzony poszedłem pogadać z chłopakami. Alice nie może do niego wrócić to ćpun i dupek!


***Oczami Alice***

Rozdarta, zwiedziona, wkurzona,... I wiele innych słów, które mogą opisać mój obecny nastrój. Ja wiem, że... nie w zasadzie to nie moja wina! Ja go nie zdradziłam! Nawet o tym nie pomyślałam! A on?... Zawiodłam sie na nim...
Siedziałam skulona w kącie pokoju. Miałam żyletkę w ręce... Wrócić do tego? Pociąć się?... znowu? Nie wiem... niczego nie jestem już pewna.
Niby jestem tą "złą", ale w środku... jestem wrażliwa... Bardzo łatwo mnie zranić! Wstałam z podłogi i odłożyłam żyletkę do szuflady.
Mam żal do Zayn'a. Dlaczego? Bo przez niego Gabriel... Zresztą pamiętam naszą rozmowę z przed kilku dni...
- Wyjeżdżam. - oznajmił Gabriel.
- Co?! Gdzie?! - przestraszyłam się.
- Przeze mnie masz same kłopoty. Myślałem, że życie człowieka jest łatwe, ale się myliłem. Wole być twoim stróżem i odwiedzać Cię we snach... - oznajmił.
- Gabriel, proszę... 
- Przepraszam, że tak Cię zostawiam, ale... obiecuje pogadamy jeszcze! - krzyknął i poszedł drogą wzdłuż, a po chwili zniknął za drzewami.
Gabriel zniknął. Obwiniał się... 


***Oczami El***

Ja już tego kurwa, znieść nie mogę. Wszyscy siedzą w swoich pokojach. Alice... Ona jest zrozpaczona. Nie wpuszcza do pokoju NIKOGO!
Nagle zadzwonił tel.
*rozmowa*
- El?
- Yhm...
- Tu Lou.
- Coś się stało?
- Zayn... ćpa! - opowiedział mi całą historię z rana. - I...i....
- Alice nie może z nim być!
- No właśnie...
- Ja już o to zadbam! - krzyknęłam wściekła.
- Ale... Oni o sobie nie zapomną....




----------------------------------


Tak, wiem... dłuugo nas nie było...
Tak jakoś wyszło...
Ten rozdział napisała też w połowie OLA. (Kolor niebieski to pisane przez Olę....)
KOMENTUJCIE!

- Veroo
- Ola

środa, 5 września 2012

Rozdział 25 "Tyle wspólnych chwil szlag trafił! Mimo to, nie żałuję, że Cię poznałam... Teraz masze drogi się rozdzielom, ale na zawsze pozostaniesz w moim sercu..xx"

 ***Oczami Alice***


Dotarłyśmy do domu szybciej niż się spodziewałyśmy, ale co się dziwić?! U Zayn'a mam przejebane. Przecież on pomyśli, że go zdradzam, z Gabrielem, aniołem, który wybawił mnie przed śmiercią wieczną... To niedorzeczne! Od razu rozsiadłam się przed telewizorem. Może i reporterzy podejrzewają, że jestem dziewczyną Zayn'a,. Jednak Dan i El są oficjalnymi dziewczynami Liam'a i Louis'a, dlatego mimo tego, że nie chciałam na zdjęciach zostałam uwieczniona... i Gabriell też... W zasadzie to boję się jego reakcji, bo nie wiem czy ze mną zerwie, czy po prostu... zapomni? Nie mam pojęcia, a może nawet tych zdjęć nie będzie? Może nie wstawią ich do sieci?

*Pod wieczór*

Siedziałyśmy wygodnie na kanapie patrząc w sufit, wiedziałyśmy jedno - zdjęcia są na każdym kanale plotkarskim. "Eleanor, Daniell oraz jak nam wiadomo Alice (dziewczyna Zayn'a) spacerują z tajemniczym, przystojnym chłopakiem" - tak właśnie zaczynała się część artykułów. Na prawdę ciężko będzie wytłumaczyć wszystko Zayn'owi. Liam i Lou na pewno wybaczą dziewczyną bo im ufają, i wiedzą, że to przekręty, ale Zayn? Nie mam pojęcia... Zapewne będzie zły. Moje przemyślenia przerwał telefon...
*rozmowa*
- Halo?
- Alice! -  usłyszałam poddenerwowany głos Zayn'a.
- Zayn spokojnie, ja ci wszystko wytłumaczę! - przerwałam mu.
- Spierdalaj! Nie chcę twoich tłumaczeń. Wyjechałem 2 dni temu, a ty już do domu jakis facetów sprowadzasz! - krzyknął wprost do słuchawki.
- To nie jest tak...
- Tylko winny się tłumaczy! - teraz on wszedł mi w słowo.
- To jest facet od pizzy... - chciałam dokończyć, ale on znowu przerwał mój monolog.
- Aha, czyli pieprzysz się z pierwszym lepszym!? Wiesz co!? Jesteś dziwką! Myślałem, że jesteś inna. - powiedział.
- Dziwką!? To jest mój przyjaciel z dzieciństwa! - warknęłam. Przecież nie powiem mu, że to anioł!
- Wypierdalaj z mojego życia raz na zawsze, zawiodłem się na tobie!! - krzyknął to telefonu.
- Posłuchaj... - zaczęłam. - A z resztą Wal się! - warknęłam i się rozłączyłam.
*koniec rozmowy*
Zsunęłam się na podłogę z łzami w oczach. Zaczęłam wyć jak dziecko. Jak na zawołanie. Przybiegli moi przyjaciele.
- Boże Alice! - pisnęła Kim.
- Co się dzieję?! - zapytała Dan.
- Rozmawiałam z Zayn'em... On... On... - próbowałam wydusić z sibie coś, jednak płacz mi tego nie ułatwiał. - On... Kazał mi wypierdalać... z jego życia. - rozpłakałam się jeszcze bardziej.
- Pogadam z Louisem. - El przytuliła mnie po czym poszła po telefon.
Z dołu było słuchać krzyki, co oznaczało burzliwą rozmowę...
- Sukinsyn! - wydarła się El i szybko do nas pobiegła.
- I co?! - zapytała Dan.
- Zayn poszedł do klubu. Powiedział, że się zemści... Alice, on jest głupi, przemyśli to i zrozumie... - zapewniała mnie El.
- Ja pieprze... - zaklęłam i rozpłakałam się na nowo...
Jestem ciekawa co Zayn miał na myśli... "zemści się"... Jak? Byłam tak zmęczona, że po prostu zasnęłam na kanapie. Gabriell pojechał do siebie, powiedział, że nie chce wzbudzać podejrzeń, a już i tak mamy przez niego problemy. Oczywiście my tak nie uważamy, ale jego sprawa...

*Nazajutrz*

Obudziły mnie krzyki dziewczyn. Chyba centralnie pod moimi drzwiami. Usłyszałam urywek ich rozmowy.
- Nie powiesz jej! Załamie się jeszcze bardziej! - krzyknęła Dan.
- Będzie zła, jak dowie się, że wiedziałyśmy... - zaczęła Kim.
- A jej nie powiedziałyśmy. - dokończył za nią El, jednocześnie wchodząc jej w słowo.
Podeszłam bliżej drzwi i wtedy otworzyły się.
- Co się stało? Chcę wiedzieć! - powiedziałam.
- Sama popatrz... - El pokazała mi tableta.
Mój świat zatrzymał się w miejscu. To zdjęcie, było obleśnie, obrażające, i... prawdziwe... Na zdjęciu dokładnie widać Zayn'a całującego się z jakąś blond laską. Nie była to Perrie... Jakaś przypadkowa laska? To jego Zemsta? Kolano miał włożone pomiędzy jej nogi, ręce spoczywały na jej biodrach a swoimi ustami zachłannie wpijał się w usta blondynki. Nie wierzyłam własnym oczom.... Zaczęłam rozwijać pod nosem wiązankę przekleństw. Opadłam na łóżko i zaczęłam płakać. Co jak co, ale to wychodziło mi najlepiej. Teraz już w końcu nie wiem... Kocha mnie? Obiecywał... Przecież ja go nie zdradziłam!!!
W sercu poczułam ukłucie, później zobaczyłam podbiegającą do mnie Dan. Ewidentnie zasłabłam. Dziewczyny przyniosły mi wodę. Wypiłam całą butelkę.... To na pewno z nerwów. Ręce trzepały mi się, a serce biło w innym rytmie. Zranił mnie. Cholernie mnie zranił!
To tak jakby... Zmarnować pół roku swojego życia odkrywając, że jednak go kocham. On perfidnie to wykorzystał i uległam jego wpływom. Teraz całe 6 miesięcy mojego życia to zwykłe gówno, o którym powinnam zapomnieć.... Jednak nie umiem. Nadal go kocham. Nadal chcę mieć z nim rodzinę... Nadal chcę widzieć go na ślubnym kobiercu, stojącym twarzom w twarz, razem ze mną... Nadal chcę budzić się obok niego i wtulać się w jego silne ramię. Jednak jest to już niemożliwe.

***Oczami Eleanor***

Tak to nie może wyglądać! Alice zasłabła, w dodatku cały czas płaczę. Wszystko przez Zayn'a! Nareszcie - pomyślałam, gdy dodzwoniłam się do Louisa.
*rozmowa*
- Halo?
- Mówiłam, żebyś go powstrzymał! - krzyknęłam do słuchawki. - Alice zasłabła, i ciągle płacze!
- Próbowałem, ale ten tępy chuj, mnie nie słucha! - warknął.
- To staraj się bardziej! Wiesz jak ona go cholernie kocha!?
- Wiem. On też ją kocha, ale mimo to wmawia sobie, że ona go zdradziła!
- Przemów mu do rozumu, jeszcze tego brakowało, żeby Zayn się schlała i dmuchnął jakąś laskę, a Alice przez niego prawie zawału dostała! Dzwoń jak będziesz coś wiedział, albo coś... Pa - rozłączyłam się.
To będzie cięzki dzień...



------------------------------


Wiem, wiem... zabijecie mnie....
Nie było mnie 4 dni!?
Bosz... Sorry...
Szkoła itp... Mam w klasie podróbkę Zayn'a!!!
Jest idento.. Mówię wam, zjadł i wypluł...
Jeszcze ma imię takie piękne..!
Jak na razie żyję w niebie... 
Postaram dodać nexta w piątek, albo jutro...
Na moim nowym blogu, pojawi się jutro..!
Pozdro...

- Veroo.

Kocham was .. xxxx

sobota, 1 września 2012

Rozdział 24 "Wiesz jacy oni są zazdrośni...."

***Oczami Alice***


Minęło już kilka długich dni i mogłam wyjść ze szpitala. Zayn codziennie bywał przy mnie, reszta przyjaciół też, ale on najczęściej :) Troszczył się o mnie i myślę, że tak byłoby w przypadku dziecka. Staram się o tym nie myśleć, ale to moja wina... Zawsze wszystko ja muszę spieprzyć. Dzisiaj jest ten dzień, w którym mam wyjść ze szpitala. Po ostatnich przeżyciach, muszę odpocząć.

Wypis, rzeczy spakowane... Mogę iść. Wsiadłam do samochodu taty, niestety Zayn nie mógł po mnie przyjechać. Razem z chłopcami mieli wywiad. Jechaliśmy około 20 minut. Wydawało się, że moje życie będzie teraz monotonne, takie samo, nudne... Bo co mam teraz robić? Zayn i chłopcy będą mieli 2 miesięczną trasę koncertową, a ja, El, Dan i Kim będziemy wiodły monotonne życie. Czasami wracam myślami do dnia w którym poznałam 1D, w którym Liam mnie follował, w którym umówiłam się na pierwszą randkę z Zayn'em. A co stało się kilka tygodni wcześniej? Kilka tygodni wcześniej - nie żyłam. A teraz znowu żyję? Tak na prostą logikę... To niemożliwe, ale jednak. Wysiadłam z samochodu i udałam się na górę. Nic się nie zmieniło. Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.

- Stęskniłem się! - krzyknął dobrze znajomy mi głos.
- Boże! Znowu nie żyję? - zapytałam ironicznie.
- Spokojnie, stary przyjaciel się stęsknił. - powiedział Gabriel.
- Dobra, Dobra... Może kiedyś ty wpadniesz?
- Pożyjemy, zobaczymy... - wzruszył ramionami.
- Po co tu jestem?
- Bo mam ważną wiadomość... - opowiedział.
- Czekam z niecierpliwością.
- Bo wiesz... Chcę nadać sobie nowy look i nie mam pojęcia co zrobić z włosami. Jaką fryzurę proponujesz?
- I po to mnie tu ściągnąłeś?! - wrzasnęłam.
- No... - wzruszył ramionami.
- Załóż jeszcze spodnie z krokiem do kolan, bokserki do pleców i ... Justin Bieber! - klasnęłam w dłonie.
- Spoko. To do zobaczenia!!! - krzyknął aniołek.

Otworzyłam oczy i ujrzałam dziewczyny śmiejące się nade mną. Jestem ciekawa czy cały czas Gabriel będzie nawiedzał mnie w śnie??? Ale dobra, wracam do rzeczywistości.
- Ej! Człowiek sobie pospać nie może!? - warknęłam.
- Nie, jeśli jest już 18:30. - zaśmiała się Kim.
- O Fuck... - mruknęłam.
- No... - przytaknęła El.
- Rusz się! Robimy seans filmowy. Aha... I twój tata zostawił nas pod twoją opieką. - krzyknęła uradowana Dan.
- Super... a gdzie jest? - zapytałam.
- Nie wiem. Chyba pojechał do Sydney. Na tydzień. - powiedziała.
- Wolna chata!! - krzyknęłam szczęśliwa.
Wstałam z łóżka i udałyśmy się do salonu. Dziewczyny podobno zamówiły pizze. Ja musiałam wybrać film. Ostatecznie włączyłyśmy "Nieodebrane Połączenie". Następnie "I że Cię nie opuszczę", oglądałyśmy to kilkaset raz, ale nigdy nam się nie znudzi. Wyłyśmy, ale niestety przerwał nam dzwonek do drzwi... "Nareszcie pizza" - pomyślałam. Wstałam z kanapy, żeby otworzyć drzwi. Pociągnęłam za klamkę i ... rzeczywiście to był gość z pizzą, ale ten gość to Gabriel.
- Cześć Alice.! - krzyknął.
- Aniołek - pisnęłam i rzuciłam mu się na szyję.
- Nie aniołek, tylko człowiek. - odparł, a ja gestem ręki pokazałam mu żeby wszedł.
Założył spodnie z niskim krokiem, ściął włosy... Wyglądał jak prawdziwy nastolatek. Ciekawe ile on ma lat?
- Alice.. - zaczął.
- Tak?
- 20. - uśmiechnął się.
Pokiwałam głową z politowaniem i zaprosiłam go do salonu.
- Kim, El, Dan to jest mój najelpszy przyjaciel Gabriel. - pokazałam ręką na niego.
- Hej - uśmiechnęły się.
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać. "Aniołek" rzeczywiście zachowywał się normalnie, jak każdy nastolatek. Chociaż 20 lat... to młody dorosły... Mniejsza o to..
- Gabriel, gdzie mieszkasz? - zapytała znienacka El.
- Kilka ulic dalej mam małe mieszkanko. Kuchnia, salon, łazienka, trzy pokoje. - wzruszył ramionami.
- Mieszkasz sam? - zapytała Kim.
- Tak.
- Ej.. Wy robicie wywiad środowiskowy? - zapytałąm dziewczyn.
- No..! - krzyknęła Dan. - Raczej nie inaczej.
Reszt wieczora spędziliśmy wesoło. Dziewczyny poszły do mnie, a Gabriel spał w pokoju gościnnym.
Rano obudził mnie krzyk El.
- Czego się drzesz? - warknęłam.
- Muszę kupić nowy lakier do paznokci! - okrzyknęła.
- Boże ja też! - olśniło mnie.
- My też. - krzyknęła Dan i Kim.
- No to budźci Gabi'ego i idziemy ! - krzyknęłam.
- Śniadanie na stole! - wykrzyczał "Aniołek" z dołu.
Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo i wyszłyśmy z pokoju.

- Szybciej! - krzyczałyśmy na El z dołu.
- Idę, idę... - przytaknęła i mogłyśmy wychodzić.
Wyszłyśmy z domu, o dziwo Gabriel też chciał z nami iść. W piątkę raźniej...! Szliśmy ulicami Londynu wygłupiając się i śmiejąc dopóki Dan nie zbladła. Stanęła jak wryta i mało co nie zemdlała.
- Kurwa... - mruknęła.
- Co jest? - krzyknęłam
- Patrz. - pokazała palcem na fotografów.
- Ja pierdziele! - warknęłam.
- Wiesz jacy oni są zazdrośni... - mruknęła prawie niesłyszlnie...
- Boże.. Wiem...
- El, Kim, Gabriel! Wracamy! - warknęłyśmy i szybko ruszyłyśmy w drogę powrotną.

-------------------------------------

Taki krótki, ale weny nie miłam...
Już nie mogę doczekac się, kiedy wreszcie Ola wróci... ^^
Liczę na komentarze i zaprasam na mojego bloga : WEJDŹ! (proszę)