czwartek, 12 września 2013

Prolog *Impossible*

Trudno... Um, dziwnie mi się tu pisze. W zasadzie ostatni raz było to.. prawie rok temu? Tak, dokładnie. xX
Oficjalnie chciałabym się z wami przywitać - i przeprosić jednocześnie ~ Tomlinson . xo
Zupełnie nie mam pojęcia, co mogę jeszcze napisać - może to, że mi przykro, że tak po prostu was tu zostawiłam bez słowa?
Teraz na blogu "Takeru" przedstawi wam swoją twórczość (witała się już z wami xx). Ja też będę tu zaglądać i... myślę, że blog będzie tętnił życiem jak ten cały rok temu. Ugh, sporo czasu...
Zaparaszam was na prolog, tego co postaram się stworzyć. Mama nadzieję, że tym razem was nie zawiodę.


*** Retrospekcja ***


Z uznaniem pomachałam grupce młodych osób, zanim zeszłam z prowizorycznej sceny. Przepełniona różnymi emocjami - od podekscytowania, przez strach aż po falę niebezpiecznej adrenaliny - starałam się opanować drżenie rąk.
Muzyka była jedną z moich pasja w zasadzie od dzieciństwa, wręcz niemożliwe wydawało mi się, że całkiem spora liczba ludzi zaczęła interesować się tą, którą sama tworzę. Ostatnie łzy szczęścia spłynęły po moich policzkach.
- Było zdecydowanie NIEZIEMSKO! - krzyknęłam do dwóch przypadkowych osób napotkanych za sceną. Zgromiły mnie tylko dziwnym i ciekawskim spojrzeniem, po czym wróciły do rozmowy między sobą.
Menadżer, który miał podobno dla mnie jakąś niespodziankę właśnie zjawił się obok mnie. Mężczyzna przed 30, z lekkimi zmarszczkami był całkiem przystojny. Josh - bo tak miał na imię - popatrzył na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się tylko szeroko, tak, że zaczęły mnie boleć policzki i kazałam opowiedzieć o niespodziance. Na jego twarzy od razu zagościło podekscytowanie.
- Załatwiłem Ci spotkanie z szefem jednej z dobrych wytwórni, jestem prawie pewien, że cie przyjmie, musisz tylko dać z siebie wszytko! - wyrzucił na jednym wdechu zaciskając pięści z podniecenia. Nie odezwałam się ani słowem. Zaniepokoiło go to trochę. - Coś nie tak?
- Żartujesz?!
- Jestem śmiertelnie poważny.
Dopiero teraz mogłam skakać z zachwytu i zarażać pozytywną energią ludzi z boku. Byłam tak szczęśliwa, że prawie nie wyobrażałam sobie nic piękniejszego. Ale... gdybym te trzy lata temu wiedziała na co się piszę, na pewno nie zdecydowałabym się na takie poświęcenie


*** Koniec retrospekcji ***


Moja kariera nabierała tempa. Koncerty, spotkania z fanami, praca nad płytą. Wszystko sprawiało, że powoli zaczynałam się męczyć.
Media i mój menadżer zrobili ze mnie zupełnie inną osobę. Zawsze tak jest. Na początku kariery opracował sobie idealny i szczegółowy scenariusz MNIE. Nie miałam nic do gadanie - moim zadaniem było się dostosować.
Maskę jaką nakładałam codziennie rano patrząc w lustro była odzwierciedleniem tego, czego pragnęła dzisiejsza młodzież. W tej chwili chyba się do niej nie zaliczałam, pomimo, że lat miałam dopiero 19. Dojrzałam. Dojrzałam szybciej niż wszyscy mogliby się tego spodziewać. Przeżyłam tylko kilkanaście lat, a czułam jakbym była u kresu życia.
Pomimo energii, jaką dostarczali mi fani, nie miałam ambicji -  co dalej? - zadawałam sobie pytanie. Nowy menadżer zdawał się znać odpowiedź.
- TRASA! BIG TOUR! - już otwierałam usta, aby przypomnieć mu, że "byłam na takiej, już ze dwa razy", ale on - swoimi gestykulacjami - zdawał się mnie tłamsić. - BIG TOUR Z NAJWIĘKSZYM BOYSBANDEM NA ŚWIECIE!
W tej chwili nie na żarty się zdenerwowałam.
- Dobrze wiesz, że nie lubię i nie gram POPu! - warknęłam niczym obrażony pięciolatek i skrzyżowałam dłonie na wysokości piersi - Z kim? - warknęłam od niechcenia.
- ... One Direction!
Zaśmiałam się nerwowo. To był chyba jakiś żart. Ja - przedstawicielka muzyki R'n'B, ewentualnie acoustic czy Soul miałam grać z boysbandzikiem z X-Factor? Bez żartów.
Nie chcę wyjść na rozkapryszoną gwiazdkę - bo serio taka nie byłam - ale ja i ten zespół zupełnie do siebie nie pasujemy. Trzeba mieć jakieś wyczucie stylu muzycznego, czy ten człowiek jest menadżerem czy nie do cholery?!
- Zwariowałeś.... - jęknęłam - Gramy zup...
- Amy wszytko jest załatwione. Bilbordy mamy już wydrukowane, wiesz ile zarobimy pieniędzy?! Oni - ukochani nastolatek - ty - ukochana młodej elity - nie widzisz powiązania? - starał się wtłoczyć swój plan do mojego i tak napiętego już grafiku.
Nie miałam nic do gadania.
BIG TOUR PO NAJWIĘKSZYCH MIASTACH ŚWIATA! Oh, do prawdy, czuję się świetnie.

4 komentarze:

  1. O kurcze skomentowałaś to się odwdzięczam. Podoba mi się bardzo :) Ten pomysł na wspólną trasę no nie zostało mi tylko czekać na rozdziały : **
    ostatni-wdech.blogspot.com
    belivingin.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski ! Kiedy będzie 1 rozdział ?. Super pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mrafafafafa *o* Aleś mi kujwa nadzieji narobiła nuuiuu.
    A teraz poważnie,
    Skomentuj mi KU#WA rozdział bo Ci KU#WA zapierdziele kopa xD

    OdpowiedzUsuń
  4. W Ameryce powstała firma , której zadaniem jest kształcenie nieodkrytych talentów. W każdym mieście znajduje się dom, do którego zaprasza się od czterech do sześciu młodych utalentowanych. Przez trzy lata każda grupa zdobywa doświadczenie, nabiera umiejętności i dowiaduje się podstawowych rzeczy pod okiem dobranego jej opiekuna. Do mieszkania w Californii trafiła Bennie Joon. Po trudnych eliminacjach wygrała bilet do wielkiego świata. Wiąże się z tym oczywiście Przerwa w nauce , rzadkie widywanie się z bliskimi i oczywiście ciężka praca. Ale według niej - warto. http://californiadreamsss.blogspot.com/ Zapraszam , już niedługo pierwszy rozdział.

    OdpowiedzUsuń