sobota, 29 września 2012

Rozdział 3 "Wirtualna miłość przeniosła się do rzeczywistość, jest tylko jedna przeszkoda - wiek. Ale wiek to tylko liczba, prawda?..."

 MIŁEGO CZYTANIA.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.



---------------------------------------

*Zayn*


{}

Amy White. Wiek : 14 lat. Data ur.: 06.09.1997r. .. (..)
Z-A-J-E-B-I-Ś-C-I-E ! Amy to 14-latka...
Wiem, umysł mam teraz bardzo poprawny, ale dziwcie się mi! Właśnie się dowiedziałem, że dziewczyna w której (najprawdopodobniej) zakochałem się przez internet ma 14 lat!
Zakochałem - czuję do niej wirtualne przywiązanie, ufam jej chociaż nigdy jej nie widziałem. Czuję ją, chociaż nigdy jej nie poczułęm, chce jej chociaż jej nie znam. Chcę aby była tutaj ze mną, nie ważne jak, nie ważne ile ma lat, ważne, że jest.
- Spokojnie Zayn, wiek to tylko liczba. - uspokajałem się w myślach.
Racja, wiek to tylko liczba. Co z tego, że jest między nami różnica 5,5 lat?
Przecież wiem o sobie wszystko, ona wie, że jestem pragnieniem nastolatek, a ja wiem, że ona to 14-letnia dziewczyna z dziwną historią i popieprzonymi rodzicami.
Będzie dobrze. Muszę z nią pogadać.
Ale jak? Na skypie? Nie...
- Szósty wrzesień... - wymruczałem na głos.


*Amy*

01.09.

Pierwszy dzień szkoły. !
Coś zmieniło się przez ostatnie tygodnie wakacji? Nic. Na okrągło gadałam z Zayn'em kilka razy był nawet w studiu, ale znalazł czas na pogawędkę ze mną...
Wiem, zachowuję się jak zakochana nastolatka. Ale ja jestem nastolatką... i chyba zakochaną.
Jak tylko zoabczę jego zdjęcia czuję motylki w brzuchu, ale nie przesadzajmy, on nie wie nawet jak wyglądam... I ile mam lat. (słowa autorki: tak Ci się zdaję blondi..xD)

W uroczystym ubraniu przekroczyłam próg szkoły. Nic się nie zmieniło. Wszystko to samo. Stare napisy na ścianie, stare szafki, w których od środka były poprzyklejane plakaty celebrytów.
Ociężale siadłam na krześle. Spójrzmy prawdzie w oczy : Nienawidzę szkoły!
A co to oznacza? Mniej czasu na gadanie z Zayn'em, więcej nauki... Same minusy. ..
Jak zwykle dyrektor pieprzył coś o całym semestrze itp...
Nie słyszałam go, myślami błądziłam przy Zayn'ie i naszej ostatniej rozmowie na czacie.
- Gdzie lubisz najczęściej przebywać?
- Wiesz mam takie tajemnicze miejsce.
- Moge wiedzieć gdzie?
- Plaża. Od strony zachodniej, bo tam jest najmniej osób, w zasadzie jestem tam ja i moje przemyślenia. Zawsze po szkole przychodzę tam odpocząć. To magiczne miejsce, mimo, że dla kogoś może okazać się tylko zwykłą plażą, dla mnie jest to coś więcej...(..)
Nie wiem, po co mu to powiedziałam, ale cóż...
- Panno White! - wyrwał mnie głos nauczyciela.
- Hmm... - mruknęłam.
- Niech  panna słucha, bo tyczy się to pani... A więc... jak mówiłem, wagarowanie surowo zabronione... ble, ble, ble...  - zapytał.
Wkurza mnie ten gość. Urządze im tu zaraz pokaz, może narteszcie grubas sie odczepi.
Wyszłam wolnym krokiem na scenę i popatrzyłam na zgromadzonych.
A co mi tam?
Pewnym krokiem wyszłam na sam środek i ... zaczęłam przedstawienie.
- Witam. - zaczęłam oficjalnie. - Najpierw coś do dyrektora.. Za dużo pączków... Mógł pan wykorzystac wakacje do biegania, czy ćwiczenia, a pan jak zwykle wybrał przekąski... Niech się pan wstydzi. - pogroziłam palcem dyrektorowi. Kipiał ze złośc, zrobiłs ię wręcz fioletowy na twarzy. - Teraz do was. Zaczyna się męczarnia, mam nadzieję, że w tym roku Smith - zwróciłąm się do największego wagarowicza w szkole. - pobijesz rekord w wagarowaniu. Życzę powodzenia. A ty Loouth - zwróciłam się do jednej z "butowniczek". - Więcej wkurzających tekstów na lekcji, jedynkami też nie pogardzisz, miejmy nadzieję. Życzę powodzenia w rozpieprzeniu tej szkoły! - krzyknęłąm na koniec.
Nie wiem czemu tak potraktowałam to rozpoczęcie,...ale jakoś lepiej się czułąm, że w końcu dyrektor wie co o nim sądzę. .
Rozległy się oklaski, wiwaty itp...
- Panno White! - wrzasnął dyrektor.
- Dobra ludzie, dla mnie koniec imprezy, spadam do jutra! - wrzasnęłam i utleniłam się ze szkoły. 
Szczerze? Lżej mi było na sercu, kiedy wreszcie powiedziałam co myślę o tej budzie!

*Nazajutrz*

- Dziesięć minut spóźnienia! - wrzasnął dyrektor, kiedy wbiegałam do szkoły.
- K*rwa, ja też! - odkrzyknęłam, na "idiotkę", bo dobrze wiedziałam o co chodzi.
- White do gabinetu! - warknął.
- Ale nie ma pan pączków...? - zapytałam z nadzieją.
- JUŻ! - wskazał na drzwi.
- Dobra, dobra, uspokój pan hormony. - warknęłam i weszłam za nim.
Gabinet, jak gabinet.Usiadłam na krześle, kładąc nogi na stół. Swoją drogą ubrałam dzisiaj szorty, potargane rajstopy i conversy.
- NOGI ZE STOŁU! - wrzasnął.
- Nie gorączkuj się pan. - oburzyłam się.
Zdjęłam nogi ze stoły i czekałam, aż coś powie.
- Ma pani naganę na dzień dobry! - wrzasnął.
- Zajebiście! Dzięki wielkie! - ucieszyłam się. - Mogę iść.?
- Posiedzi sobie pani tutaj do przerwy.
- NO chyba nie. - powiedziałam na odchodne i wyszłam z biura.
Poszłam na lekcję. Jakoś nie miałam w planach wagarów, uczyłam się w miarę dobrze, gorzej było z zachowaniem.
- Witajcie! Nie spodziewaliście się mnie tak wcześnie, hę? - przywitałam się w jakże "orginalny" sposób.
- Nareszcie zaszczyciła nas pani swoją obecnością! - warknęła sarkastycznie nauczycielka.
- Nie postarzajcie mnie tym "pani". - oburzyłam się i usiadłam do ławki.
Znowu odpłynęłam w marzeniach o Zayn'ie.

*06.09*

Dzisiaj moje urodziny. Czy wydarzyło się coś nowego? Nie.
Szkoła, Plaża, Dom. Szkoła. Plaża. Dom.. (..)
Dzisiaj miałam swoje urodziny spędzić w towarzystwie... właściwie nikogo. Tylko w swoim.
Z Zayn'em kontaktowałam się coraz rzadziej. No wiecie zaczęła się szkoła...

Usiadłam na ławce, wiatr delikatnie otulał moje zźiębnięte policzki. Nie wiem czmu zachowuję się w szkole właśnie tak, tak "buntowniczo". Może chcę zwrócić na siebie uwage rówieśników. 
Spójrzmy prawdzie w oczy, od kont zaczęłam zachowywać się, jak się zachowuję, w szkole stałam się lubiana i popularna. Kiedy bawiłam się w kujona, nie lubiał mnie nikt.... Ale co mi dało moje zachowanie, i tak nie mam przyjaciół, tylko mnóstwo kumpli... i tyle.
Odchyliłam głowę, żeby w spokoju wszystko przemyśleć. Nagle ktoś usiadł obok mnie, nie widziałam twarzy, miał kaptur na głowie.
- Zimny dzień nieprawda? - odezwał się.
- Racja. - przytaknęłam. - A więc co robisz w tak zimny dzień na takim odludziu.?
- CZekam an kogoś. Na osobę bez której nie mogę żyć. Poza tym mam dzisiaj gorszy dzień.  - odp.
-  Musi być gorzej, aby mogło być lepiej..(...) - uśmiechnęłąm się na samo wspomnienie tych słów.
- wtedy odwrócił się i na mnie popatrzył. - Amy?
O. Ja. P.i.e.r.d.o.l.e. - oniemiałam. To...to..
- Zayn? - zpaytałam, z wytrzeszczem..! Oczopląsu dostanę!
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknął i wstał z ławki.
Dołączyłam do niego i zaczęłam skakać ze szczęścia. Przytulił mnie i zakręcił wokół swojej osi.
Wirtualna miłość przeniosła się do rzeczywistość, jest tylko jedna przeszkoda - wiek. Ale wiek to tylko liczba, prawda?...


-------------------------------------


Nareszcie się spotkali.
W trzecim rozdziale!
Niestety, jakby się wydawało, nie będzie między nimi tak kolorowo.
Dlaczego? Przekonacie się w następnych rozdziałach.
Teraz podziękowania:
~ Za komentarze, które motywują mnie do "pracy", ale zaważając na ilość paczaczów, mogłoby być ich o wieleeee więcej. x3
~ Za ponad 8,330 wyświetleń!!! Boże, jesteście wspaniali!
~ I za to, że czytacie!

Pozdrawiam...x3

9 komentarzy:

  1. Magaaaaaaa,Boski *.*
    Pisz szybko następny rozdział..:)
    ____________________
    Zapraszam cię na 6 rozdział http://xxxi-love-one-directionxxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny.:D czekam na nn. : )
    mam nadzieje ze sie szybko ukarze. ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz mi kur** szybko rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń