sobota, 13 października 2012

Rozdział 7 "Świecisz jasno jak diament"

Dzień Dobryy. !
Przepraszam, spieprzyłam początek i koniec..:///
~ Jak zawsze.
Zapraszam do czytania.
+ W poszczególnych fragmentach będą pojawiać się piosenki, które oddadzą nastrój.
Dzięki za uwagę.
Liczę na KOMENTARZE I OBSERWUJĄCYCH. 


------------------------------------------------------

 WŁĄCZ TO.


*Amy*


Może wydawać się to dziwne, ale ja - zwykła 15 latka, chcę umrzeć, nie mając z życia... właściwie nic, bo dla kogo mam żyć? No właśnie.
Zayn. - to słowo wyraża więcej nie tysiąc słów, jak dla mnie.
Dopóki mam nadzieję, że jeszcze kiedyś go zobaczę, nie mogę się poddać.
Dopóki nie dostanę jakiegoś znaku - poczekam.

Tak długo jak mnie kochasz..(..)

Będę silna dla niego. Dla Zayn'a, który może kiedyś jeszcze się pojawi, w moim, marnym życiu.
A gdyby wrócił, przekaże mu to co, w życiu najważniejsze - miłość.

Moglibyśmy być głodnymi,
Moglibyśmy być bezdomnymi, 
Moglibyśmy być załamanymi,
Tak długo jak mnie kochasz...(...)



*Zayn*


Pedał gazu dociśnięty do podłogi. Pisk opon. Czarne AUDI odjeżdżające spod białego przestronnego domu. Prędkość, zabójcza prędkość.
Rzuciłem telefonem o fotel, zacisnąłem ręce na kierownicy.
- Odbierz... - mruczałem. - Czemu mi to robisz??!! - krzyknąłem.
Przecież, nie mogę mieć pewności, że nic jej nie jest. Nie odpisuje, nie odbiera...
Do tego jeszcze Perrie...(..)
Człowiek wraca z trasy zmęczony, wchodzi do domu, a tam jego dziewczyna zabawia się w najlepsze z chłopakiem, którego na oczy nie widział,! No bez jaj!
Rozumiem, że Amy może być zła, może mnie nawet nie wpuszczać do domu, też bym się nie wpuścił. ...
Ale muszę dowiedzieć się, czy z nią wszystko okey.
Nie darowałbym sobie gdyby coś się jej stało.

Wysiadłem z samochodu biegnąc w stronę jej domu.
Rzuciłem krótkie cześć do fanek, które mnie zauważyły, ale chyba zrozumiały, że nie mogę rozmawiać.
Zadzwoniłem do drzwi. Skąd wiedziałem, że tu mieszka? Odprowadzałem ją.
Wtedy. 6 września w dzień jej 15 urodzin....

- To tutaj - odezwała się melodyjnym głosem.
- Tak szybko?! - zdziwiłem się.
- Wiesz, że nie musiałeś... - zaprzeczała.
- Nie darowałbym sobie, gdyby coś Ci się stało. Ko... - jeszcze bym coś palnął! - Słodkich snów.
- Dziękuję. - pocałowała mnie w policzek. Aż miły dreszczyk przeszedł...

- Za co?
- Za to, że jesteś... - mruknęła.
- Zawsze będę... O tu. - pokazałem ręką na serce i po raz setny tego wieczoru odpłynąłem w jej oczach (...)

Zadzwoniłem do drzwi - drugi raz.
Po chwili stanęła w nich, jak przypuszczam mama Amy.
Upuściła szklankę, którą trzymała w lewej ręce.
Oczy prawie wystrzeliły jej z orbit, jestem prawie pewny, że gdyby nie fakt, że przed chwilą robiła szklankę przypierwiastkowałaby mi tak, że zęby zbierałbym jeszcze w promieniu 200 km.
- Zayn? - teraz to ja przełknąłem ślinę, dość głośno aby to usłyszała. - Zayn, tak? - ponowiła pytanie.
- Ta..Tak. - wydusiłem.
- To twoja wina! Wynoś się, rozumiesz! - zaczęła wrzeszczeć! - Ona mogła zginąć! - oniemiałem... Uuu...Umrzeć?
- U..umrzeć? - zapytałem aby się upewnić.
- Próba samobójcza, mówi Ci to coś?! To twoja wina! Przez Ciebie moja córka leży w szpitalu! - w szpitalu?
Pobiegłem do samochodu nie zważając na obelgi kierowane w moją osobę.!
Ale to nie możliwe, przeze mnie?

Wyszedłem z auta nie rozglądając się, czy coś jedzie, miałem to w... poważaniu.
Był to szpital w pobliżu, może tutaj jest? Może tu ją znajdę.?
biegłem do recepcji.
- Gdzie leży Amy White? Proszę, to ważne... - zacząłem nawijać o recepcjonistki.
- Nie mogę udzielać takich informacji. - mruknęła.
- Proszę.... - mruknąłem.
 Po kilku nieudanych próbach, powiedziałą gdzie leży Amy.
Pokój 66. Spoko - znajdę.

WŁĄCZ TO.

Stanąłem przed salą. Serce biło mi nierównym rytmem, ręce pociły ale uśmiech wkradł się na moją twarz widząc JĄ.
Świecisz jasno, jak diament. 
Podszedłem bliżej dotykając ręką szyby oddzielającej mnie - od niej.
Znalazłem światło w pięknym morzu.
Zamrugałem kilkakrotnie oczami, jakbym nie mógł uwierzyć, że to dzieje się na prawdę... bo to jest nierealne. Ja i 15 latka, a jednak...
Ty i ja.
- Amy.. - zamruczałem.
Odwróciła się. Od razu zobaczyłem jej załzawione oczy. Bałem się, a co jeśli to przeze mnie?
Widząc ją w takim stanie same łzy cisnęły mi się na oczy. Teraz nie mogę wstrzymywać emocji, które we mnie tkwią. Rozpłakałem się.
- Zayn.. - teraz ona się odezwała.
Jesteśmy pięknie jak diamenty na niebie.
Podszedłem do jej łóżka.
- Przepraszam.. - tylko tyle mogłem powiedzieć.
Zobaczyłem lekkie rany na rękach...
- Amy co to? - wskazałem na jej nadgarstki.
Wtedy rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Przepraszam.. - znowu to powiedziałem.
- To ja przepraszam... - odezwała się.
- Amy kto Ci to zrobił, to ty? - zapytałem.
- To on... - wymruczała.
- Kto??... - wiem, byłem nachalny, ale chciałem nieźle obić ryj osobie, która sprawiła jej przykrość... A może to ja?
- Co ty tu do cholery robisz?! Amy nie gadaj z nim!! Jerry, bierz go! Wynoś się! - usłyszałem krzyki.
Spanikowana Amy popatrzyła mi w oczy i dała kopertę do ręki.
- Przeczytaj to... - powiedziała przez łzy. - Kocham Cię. - usłyszałem tylko tyle... Później wyprowadzili mnie z sali.


Usiadłem na fotelu. Wyjąłem z koperty list.
Jesteś spadającą gwiazdą, widzę Cię.
Rozłożyłem go.
"Zayn...
Nie chcę rozdrapywać ran, ale pisząc to - muszę.
Przepraszam za mamę.
Ona uważa, że to przez Ciebie.
Ale jest wręcz na odwrót.
To dzięki Tobie żyję.
Bo mam dla kogo.
Piszę to z myślą, że jestem tylko 15letnią dziewczyną,
której nie chcesz... 
19 letnia gwiazda i jakaś małolata? 
Musisz wiedzieć, że ja.. Kocham Cię.
Nie znam tego uczucia.
Ale to chyba jest to.
Zayn...
Wracałam wieczorem z ... z mojego ulubionego miejsca.
Wtedy została napadnięta
Próbowano mnie .. zgwałcić.
Nie chcę myśleć co by było gdyby nie policja.
Tylko proszę, nie mówmy moim rodzicom.
Oni nie zrozumieją.
Oni mnie nie rozumieją.
Twoja ... Amy .."
Widziałem życie głęboko w twoich oczach..(...)
Upadłem na kolana.
Niestety upadłem na kopertę i coś zakuło mnie w kolanie.
Wyjąłem z niej bransoletkę.
Zawieszka była koloru srebrnego z wyrobionym napisem..:
"Świecisz jasno jak diament"...
Przycisnąłem podarunek do serca i rozpłakałem się jak dziecko....

-------------------------


Załatwiłam końcówkę... eh...
LICZĘ NA KOMENTARZE!


6 komentarzy:

  1. no do końca tego nie zepsułaś :D ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa...:D nareszcie się spotkali. ^^ szkoda że trwało to tak krótko i w takich okolicznościach. -.- ale cóż. : )
    nic nie popsułaś, było genialnie.:D
    mam nadzieje że następny rozdział ukaże się szybciej niż ten. :P :D
    Mrs.M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki...
      Chyba bd w poniedzialek...
      Ale jeszcze do konc nie wiem.xx

      Usuń
  3. a ja tu czekam i czekam na nexta a ty nic.:D
    dawaj mi go tu. ^^

    OdpowiedzUsuń