poniedziałek, 29 października 2012

Rozdzaił 11 "Nie, nie kochaj mnie."




PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY.

------------------



Weszłam do domu, nie witając się z rodzicami. Nie miałam ochoty, odpowiadać na pytania typu "Gdzie byłaś?" itp.
'Posiedziałam' chwilę na komputerze i musiałam coś ze sobą zrobić. Nie umiem siedzieć w miejscu.
Ubrałam nuty i wybrałam się na mały spacer.
Nie było późno, ale za około godzinę będzie się ściemniać.
Miałam mało czasu, aby odsapnąć.


Przemierzałam uliczki rozglądając się nerwowo.
Kompletnie nie wiedziałam gdzie jestem. Wsiadłam do złego autobusu.
W okół były stare kamienice i kosze na śmieci.
Nigdy nie widziałam tego miejsca na oczy.
Nogi zaczęły uginać się pode mną. Przypomniały mi się wydarzenia sprzed kilku tygodni.
Próba gwałtu.
Zmieniłam kierunek biegu.
Nagle coś uderzyło mnie w kark. Zapiszczałam.
Było już dosyć ciemno, aby pozbawić mnie możliwości dostrzeżenia napastnika.
- Zostaw mnie. - mruknęłam słabo.
- Zacząłem to skończę. - szepnął mi na ucho.
Przeszły mnie nieprzyjemne dreszcze. Bałam się, bardziej niż wcześniej.
W okół nie było żywej duszy.
Czułam jego palce na mojej szyi.
Jego usta oplatały moje ramiona.
Całował mnie wszędzie.
Zniżył dłonie na podbrzusze.
Zaczęłam krzyczeć i  wyrywać się. Niestety, nic z tego.
Jedną ręką odpiął mój rozporek.
Nie wyobrażacie sobie co teraz czułąm.
Czułam obrzydzenie do samej siebie, jak i jego.
Łkałam głośno.
Uderzyłam go w krocze. Nic. Zero reakcji.
Wsunął jedną rękę po materiał moich majtek.
Piszczałam i płakałam równocześnie.
- Puszczaj mnie! - udało mi się krzyknąć, jednak po chwili stanął przede mną i wpił się w moje usta.
Wyrywałam się, jednak nic z tego.
Odepchnęłam go mocno, po czym uderzłam metalowym prętem w głowę.

Z płaczem wybiegłam z ciemnej uliczki i skierowałam się na przystanek autobusowy, którego cudem dostrzegłam.
Błąkałam się po uliczkach nerwowo.
- Nikt nie może się o tym dowiedzieć. - myślałam.
I tak też zrobiłam.


***2 dni później***


Wyszłam z domu i skierowałam się w stronę szkoły.
Nikt o niczym nie wie. Wszystkich się boje.
Nikomu nie ufam.
Płaczę w samotości, ale to chyba najlepsze rozwiązanie, nie lubie się nad sobą rozczulać.
Otarłam łzy z policzka i ruszłam przed siebie.
Zauważyłam auto przed sklepem, które bardzo przypominało samochód Zayn'a.
Po chwili wysiadł z niego Zayn.
Podbiegł do mnie i wtulił mnie w sowje ramiona.
Od razu przypomniałam sobie niedawne wydarzenie.
Psiknęłam przeraźliwie i odskoczłam od niego.
- Hej, Amy co jest? - zapytał.
- Wszystko dobrze... - rozpłakałam się.
Dobrą aktorką to ja nie byłam.
Uciekłam zostawiając go na środku drogi zdezorientowanego.
Wiem, jak bardzo go zraniłam nie mówiąc mu, ale nikt się o tym nie dowie.
Nie chę wylądować w psychiatryku.

Błąkałam się po dom jak cień, myślać, że coś wskuram.
Byłam bezsilna. Nic nie mogłam zrobić.
Bałam się jak cholera. Czułam ten dotyk. Zupełnie jak za pierwszym razem ale tamten facet nie posunął się tak daleko jak ten.
Łkałam głośno, nie wiedząc, że za ścainą znajduję się matka.
Rozgległo się nerwowe puaknie do drzwi.
Nie odpowiedziałam.
Po chwili w progu stanęła matka.
- CZemu nie powiedziałaś, że jest muzłumaninem !? - warknęła.
- Czy to ma jakieś znaczenie?! - warknęłąm.
- Co rodzina powie?! - warknęła. - Moja reputacja.
Znowu zawracała sobie dupe sobą, a nie mną.
Nawet nie spytała dalczego płaczę.
Wyszął z pokoju trzaskając drzwiami.
Znowu zaczęłam płakac.
Dlaczego mnie to spotkało!? Dlaczego!?
Po raz drugi próbowano mnei zgwałcić.



1 komentarz:

  1. łał.: ) jestem w szoku.
    niech Amy powie o tym Zaynowi. juz wyobrażam sb jego reakcje.xd
    Mrs.M.

    OdpowiedzUsuń