wtorek, 23 października 2012

Rozdział 9 "CZas zapomnieć o kolorowej rzeczywistości"

TO 69 OPUBLIKOWANY POST NA TEJ STRONCE... Harold to dla Ciebie (*Meow*)

Na prawdę myślałam, że pójdzie mi wolniej prowadzenie twgo bloga.
Jednak - bardzo przyjemnie mi się pisze to opowiadanie.
Przepraszam, że nie ma humoru, jak to zawsze bywało, ale ten post będzie raczej "na poważnie".
Trudno mi pisać takie smutne, ale taki scenariusz.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Ps.: Codziennie mam ok. 170 odwiedzin a komentarzy nadal mało. Jestem wdzięczna wiernym czytelnikom, ale tych nowych też zachęcam do komentowania, chociażby z anonima.
Dzięki za uwagę,

JEST BARDZO PRZYMULONY, NIE MIAŁAM WENY - WYPOCIŁAM COŚ TAKIEGO.

-----------------------------------------


Otworzyłam zaspane oczy. Miałam wyjątkowy dobry humor. Cały wieczór, a w zasadzie noc, przesiedziana z Zayn'em. W domu byłam nad ranem.
Zastanawiacie się dlaczego już nie mam lęku do takich ciemnych miesjc? A więc to proste - u boku Zayn'a czuję się bezpieczna, ale mimo to przychodzą momenty w których czuję obżydliwe dłonie napastnika... 
Przeczesałam ręką niesforne włosy i padłam na łóżko.
Została tylko sobota i niedziela aby się wyszaleć!
Myślałam jak mogę wykorzystać te dni.
Moją uwagę przykuły buty, które leżały przy wejściu do mojego pokoju.
Poderwałam się z łóżka jak oszalała!
Ubrania jak i torebkę zostawiłam w holu!
Wybiegłam z pokoju łapiąc przy tym szlafrok, który zaraz potem znalazł się na moim ciele.
Kilka razy upadłam, ale zaraz była na nogach.
- Amy! - usłyszałam wrzask mamy.
W tym momencie mój świat się zatrzymał.
Izabell trzymała w ręcę mój płaszcz i torebkę.
- Co to jest? - zapytała.
Z torebki wypadł bukiet róż. Pięknie...
- Co to jest? - ponowiła pytanie. - Wychodziłaś gdzieś?
- Nie Twój zasrany interes. - mruknęła na odchodne.
- Amy White! Gdzie byłaś w nocy. - powtórzyła z naciskiem na ostatnie słowo.
- W dupie u murzyna! - warknęłam i wyrwałam jej MOJE rzeczy.
Popatrzyła na mnie srogo.
- Uspokój się... Byłam z Zayn'em. - wybełkotałam cicho.
- GDZIE? - krzyknęła przerażona.
- Zabrał mnie na romantyczną kolacje, okey...
- Amy! Nie masz prawa spotykać się z tym zboczeńcem! - warknęła.
- Nie nazywaj go tak! - krzyknęłam.
- Nie usprawiedliwiaj! Uwiedzie Cie, weźmie do łóżka i zostawi.
- On taki nie jest! Kocham go! - krzyczałam.
- To jest pedofilia! - warknęła.
- Jaka pedofilia!? Pojebało Cię!? - nie zniżałam tonu..
- Do pokoju! Żebym cię tu nie widziała...! - warknęła.
Nie widziała? Wedle życzenia....


***


Była to trudna decyzja, ale musiałam coś zrobić.
Miłości nie da się rozdzielić.
Miłość jest wieczna.
Moja matka musi się z tym pogodzić czy tego chcę czy nie - będę z Zayn'em.
Powoli wykręciłam numer do wcześniej wspomnianego chłopaka, a moje oczy zaszkliły się.
To było koniec pięknej rzeczywistości.


***


Ostrożnie złapałam rączkę od torby i wślizgnęłam się na parapet.
Ostatni raz spojrzałam na mój pokój... Ale to tylko chwilowa sytuacja, jeszcze tu wrócę.. kiedyś...
- Amy! - usłyszałam za soba aksamitny głos.
- Zayn - skoczyłam do niego.
Złapał mnie nizcym księżniczkę, to prawda był to parter ale tak było romantycznie.
Wyszeptał mi do ucha ciche "Kocham Cię" i zaniósł do auta.
- Dziękuję. - mruknęłam jak byliśmy już w samochodzie.
- Za co ? - zdziwił się.
- Za to że jesteś. - pocałowałam go w usta.
- Już zawsze na zawsze. - uśmiechnął się.


Szłam za rękę z moim wybawcą. Teraz wszystko będzie dobrze, skończę szkołę i uciekniemy a póki co... zamieszkam u niego.
Sam mi to zaproponowął, a dla mnie było to na rękę.
Uśmiechnął się do mnie czule
- O czym myślisz? - zapytał.
- O nas. - ścisnęłam jego ręke jeszze mocniej,.
- Kocham Cie. - mruknął już po raz setny tego wieczoru.
- Ja Ciebie bardziej. - droczyłam się z nim.
Nagle coś błysło, a zaraz później rozbrzmiał głośny grzmot.
To tylko zwykła burza - a obok mnie jest Zayn - mój Zayn.
Weszliśmy do jego dmu, który swoją drogą był boski, i odłożyliśmy moją torbę.
- Zawsze będiesz ze mną, prawda? - zapytał.
- Już Zawsze, na zawsze- zacytowałam jego słowa.
Wtuliłam się w jego silne ramę i ułożyłm n nim głowe.
Trwaiśmy w cisy oglądając TV, aż unęłam.


**


Obudziło nas dobijanie się do drzwi.
Moze to kumple Zayn'a?
W sumie, dobrze ze ich poznam.
- Otworzę. - mruknęliśmy równocześnie.
Roześmiani podeszliśmy do klamki.
Po chwili stali przed nami dwaj mundurowi.
Nie żeby coś, ale to chyba nie byli kumple mojego chłopaka.
- Zayn Malik? - zapytał jeden z nich.
- Tak to ja. - prztaknął.
- Jest pan aresztowany za porwanie Amy White. - mruknął drugi.
- ... Jakie porwanie!?


-------------------------------------



Ciąg dalszy nastąpi
KOMENTUJCIE.

5 komentarzy:

  1. Tu są uczucia kobieto! Najlepsza akcja z matką Amy, a koniec mnie normalnie rozwalił i leżę plackiem na ścianie (leżę na ścianie xD)! Zapraszam na mojego NOWEGO bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. WoW ! Ale się dzieje ! Tylko, żeby Malik nie poszedł do pudła !! xd Świetne ! Pisz dalej ! Czekam na nn ! <3
    Kaśka . xoxo
    Pozdrawiam . <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg. : ) jestem w szoku.:D
    rozdział serio genialny. ^^
    i ta końcówka, ależ się porobiło, no cóż. czekam na następny.:D
    Mrs.M

    OdpowiedzUsuń