środa, 25 lipca 2012

Rozdział 9 "Małe zmiany w rodzinie"

***Oczami Amy***

To co zobaczyłam... Jej... Leżałam na ziemi nade mną ze stołu zwisała głowa Harrego. Podniosłam się i zobaczyłam Liama który siedział na fotelu i mamrotał coś typu "łyżki, zostawcie mnie!", na jego kolanach leżał Zayn z porysowanym lusterkiem w ręce. Odwróciłam się w stronę sofy i zobaczyłam Nialla, który pod jedną ręką miał paczkę chipsów, a pod drugą gitarę, na jego kolanach leżała Bella. Poszłam do łazienki i zobaczyłam Louisa w wannie. Miał namalowane na twarzy marchewki i napis "King of Carrot's". Na ziemi leżała Vani. W jednej ręce trzymała... książkę ?! A w drugiej marchewki. Była godzina 14:30, do której trwała impreza ?! Postanowiłam budzić towarzystwo.
- Harry...? Wstawaj... - podeszłam do Harolda.
- Już... Która godzina.? - jęknął.
- 14:30.
- Grr.. - warknął i wstał. - A co tu się stało ?! - krzyknął.
- Zobacz do łazienki !
Hazza wszedł do łazienki i zaczął się nie pohamowanie śmiać.
- Zamknij się ! - wrzasnął Lou.
Loczek wyszedł z łazienki i przytulił się do mnie. Ja odwróciłam się i położyłam mu ręce na szyi.
- "Stole my heart" - powiedział i mnie pocałował. Czułam motylki w brzuchu. Przez to, że go poznałam stałam się bardziej czuła i przyjacielska. Czym ja sobie na niego zasłużyłam...
Staliśmy jeszcze chwilę przytuleni do siebie. Gdy nagle ktoś nam przerwał.
- Ej gołąbeczki... ? Pomożecie nam to posprzątać..? - zapytał Liam.
- Zostaw to Liam, przecież to nasza w naszym domu była impreza. My to posprzątamy... - zadzwonił mi telefon.
Wyszłam z salonu i weszłam do mojego pokoju. Lekarz powiadomił mnie, że mama wychodzi za godzinę. Przyjedzie taksówką. Wróciłam przestraszona do salonu.
- Moja mama wraca za godzinę! - wrzasnęłam.
- Obudź wszystkich ! - wydarł się Liam.
Obudziłam wszystkich na dole. Poszłam na górę obudzić Lou i Vani. Posprzątaliśmy  ekspresowym tempem.
- Dziękuję ! - powiedziałam gdy już skończyliśmy.
- My już pójdziemy...! - wrzasnął Liam.
Został tylko Harry, Lou i Niall. Poszłyśmy się odświeżyć. Vani ubrała piękny zestaw. Bella wyszła z łazienki ubrana w to, a ja ubrałam się w to. <bez bluzy i plecaka>.
- Wow.. - wyglądacie świetnie.
- Dzięki - powiedziałyśmy.
Chłopcy musieli już wrcać. W drzwiach minęli się z moją mamą.
- Wróciłam .. ! - krzyknęła mama.
- Hurra !! - krzyknęłam.
Przytuliłam mamę, a ta od razu spoważniała.
- Musimy porozmawiać... wszystkie. - dodała mama.
- Okey ..
- Amy, przeprowadzamy się do Włoch... - powiedziała mama.
- Co?! Nigdy ! - wrzasnęłam. - Tate przecież zamknęli.
- Dostałam propozycje pracy. A po za tym zobaczysz się z ciocią !
- Ale ja tu mam teraz najważniejsze osoby w moim życiu ! - wydarłam się i zaczęłam płakać.
- Spokojnie...
- A jakbym została tu sama ?!
- Sama? Nigdy !
- Ale mamo ?
- Mogłaby zostać ze mną i moim bratem - dodała Bella.
- Albo kupisz nam mieszkanie ! - krzyknęłam z nadzieją.
- Jeśli znajdziecie coś w przystępnej cenie, to mogę się zgodzić. Ale macie dzwonić codziennie ! - zgodziła się mama.
Skakałyśmy w trójkę z radości. Od razu weszłyśmy na miejscowe strony z ogłoszeniami kupna domu, lub mieszkania. Po kilku godzinach szukania, znalazłyśmy mieszkanie marzeń. Mama skontaktowała się z rodziną która miała kupić nasz dom. Zapłaciliby sporo, gdyby mogli wprowadzić się w tym tygodniu. Miałyśmy mało czasu na spakowanie, ale udało się.

*6 Dni później*

Dzisiaj jest dzień przeprowadzki. Nie kontaktował się z nami, żaden z chłopców. Ale nie miałyśmy czasu o tym myśleć. Wszystko działo się za szybko. Pożegnałam się z moją mamą i pojechałyśmy z Bellą do mieszkania. Proponowałyśmy Vani mieszkanie z nami, jednak jej mama się nie zgodziła. Weszłyśmy do mieszkania i zaniemówiłam ! Salon z kuchnią był przecudowny. Sypialnia Belli była nieziemska. Natomiast moja sypialnia to raj na ziemi. Był też dodatkowy pokój, oraz łazienka.
Rozpakowałyśmy się. Zajęło nam to całe popołudnie. Chłopcy nadal się nie odzywali. Za to odezwał się brat Belli, zaprosił nas na kawę. John miał 24 lat mieszkał w Londynie, od ukończenia liceum. Miałyśmy spotkać się z nim w naszej kawiarence. Zabrałyśmy też Vani. Johna jeszcze nie było.  Siadłyśmy na zewnątrz i czekałyśmy.

***Oczami Harrego***

Wiem, że za długo nie odzywałem się do Amy, to samo dotyczy chłopców. Wyszedłem z chłopcami z domu i zauważyłem je w kawiarni, postanowiłem podejść. Byłem może 5 metrów od ich stolika. Gdy nagle podszedł do nich chłopak. Przytuliły go, więc odszedłem. Za rogiem czekali chłopcy.
- I co ? - zawołał Louis.
- Gów*o - wściekłem się.
- Spokojnie... Co się stało ? - zapytał Liam.
- Jakiś laluś do nich podszedł... - zacząłem.
- Nie ważne, chodźmy już - krzyknął Lou.
Odeszliśmy w stronę naszego samochodu.

***Oczami Vani***

Zdawało mi się czy widziałam Louisa? Nie, to nie możliwe, przecież oni nas olali.
Powiedziałam o tym Amy.
- Chyba widziałam Louisa - wyszeptałam jej na ucho.
- Chyba masz gorączkę - zaśmiała się. - Wiem, że go kochasz, ale musisz zapomnieć.
Zesmutniałam, ale nie dawało mi to spokoju, więc postanowiłam sama to sprawdzić. Wyszłam za róg, ale niczego nie zauważyłam. Było mi przykro. Ale cóż, Amy miała rację, muszę zapomnieć.

***Oczami Amy***

Wróciłyśmy do domu. Od razu poszłyśmy spać. Byłyśmy przemęczone. Egzaminy już napisałyśmy, więc nie miałyśmy się czego uczyć.  Luzy, w szkole... Rano obudziłam się i ubrałam się. Bella zeszła ubrana i poszyłyśmy do Nandos zjeść śniadanie. Weszłyśmy tam i zobaczyłyśmy całą piątkę... One Direction. Usiadłyśmy jak najdalej i złożyłyśmy zamówienie. Zastanawiałam się czy chłopcy nas zauważyli. Ale co ja wygaduję ?! Przecież gdyby nas zauważyli to by od razu by podeszli. Zasmuciłam się troszkę, ale nie dałam tego po sobie znać. Przyszedł kelner z naszym zamówieniem. Zjadłyśmy przepyszne naleśniki. Zawołałyśmy kelnera, bo chciałyśmy zapłacić.
- Więc ile się należy ? - zapytałam.
- Nic. - uśmiechnął się i pokazał palcem na chłopaków. - Ci młodzieńcy zapłacili za was.
- Dziękujemy ! - powiedziała Bella odwracając się w stronę chłopaków.
- Wiesz...To trochę dziwne,że zapłacili za nasz posiłek, a nie przywitali się z nami - powiedziałam ze smutkiem.
- Wiem. Tez się nad tym zastanawiałam.....może podejdziemy do ich stolika? - zapytała Bella.
- No dobra... - uśmiechnęłam się sztucznie.
Podeszłyśmy, więc do ich stolika.
- Witajcie dziewczęta ! - zaśmiał się Zayn.
- Cześć wam ! - powiedziałyśmy równocześnie z Bellą. - Nie musieliście płacić... - przerwał mi Zayn.
- Ale chciałem. To ja zapłaciłem. - uśmiechnął się.
- Aaa.. tak... dziękujemy. - zmieszałam się.
- Może przejdziecie się z nami na lody ? - zapytał Liam.
- Ok...- przerwał mi Harry.
- Mamy próbę, musimy iść Liam - powiedział.
- Harry..? O czym ty mówisz ? Jaka próba ? - powiedział zdziwiony Zayn.
- Po prostu musimy iść. - warknął.
- Harry, dlaczego mnie unikasz.? - zebrałam się na odwagę, i popatrzyłam mu w oczy.
Nie odezwał się. Za to wstał.
- Fajnie umawiało się za naszymi plecami z jakimś lalusiem. - zapytał wkurzony na maksa.
- Co ?! To był John, mój brat - wtrąciła się Bella.
Harry nic nie powiedział tylko posmutniał i wyszedł.
- My już pójdziemy. Cześć ! - zawołałam.
Szłam do domu ciągle męcząc Belle jednym tematem "Harry"... Ona najwyraźniej ciągle myślała o czymś innym bo się nie odzywała. Weszłyśmy do naszego mieszkania, a do drzwi zadzwonił dzwonek.
Do drzwi dobijał się Liam i Zayn, szli za nami.
- Słuchajcie... Wyjeżdżamy ... na 2 miesiące - powiedział Liam.
- I tak już nic nas z wami nie łączy, z tego co widać. - powiedziałam z trudem powstrzymując się od płaczu.
Liam i Zayn odeszli. Ja zamknęłam drzwi i zaczęłam głośno płakać....

_______________________________________________________________

Ciąg dalszy nastąpi, najprawdopodobniej dzisiaj...
Ola  --  dzięki za pomoc xD

~Vas Happenin..

*Olcia Styles dzięki za komentarze... ^^

6 komentarzy: