środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział 15 "Kurwa... Jakby wyciągnąć z twojego umysłu wszystkie takie sceny, byłby niezły pornol..."

***Oczami Alice***


Obudziłam się w swoim łóżku. Dziwne, przecież zasnęłam na kanapie. Przetarłam paczałki i wstałam z łóżka. Poszłam do salonu. Zastałam tam słodki widoczek. Harry skulony na kanapie. Biedactwo, całą noc tak spał. Przykryłam go kocem i zrobiłam nam śniadanie. Postanowiłam zrobić naleśniki. Po kilkunastu minutach śniadanie było już na stole. Na to bita śmietana... Mmm pyszne. Po chwili do kuchni wpadł Harry.
- Ymmm... - poczuł zapach naleśników.
- Siadaj i jedz! - rozkazałam.
- Dzięki... - przytulił mnie i usiadł do stołu.
Po chwili też dosiadłam się do Hazzy i zjedliśmy śniadanie. Umówiliśmy, że za 30 minut spotkamy się u mnie. Odświeżyłam się i ubrałam. Tak jak się umówiliśmy po pół godzinie byliśmy już w komplecie. Perrie, była dość smutna, nie wiem co ona znowu odpierdala? Nie wiem, ale muszę się dowiedzieć.
- Em... Dziewczyny my musimy, jechać na wywiad, później wieczorem koncert, więc zostaniecie same. Wrócimy w nocy, albo nad ranem. - powiedział Liam.
- Yhmmm... Dobra. - nie wiem, czy Perrie będzie chciała ze mną zostać, ale musimy pogadać.
- Spoko. - odpowiedziała Edwards.
Pogadaliśmy jeszcze chwile z chłopakami i musieli iść. Poszłam do kuchni zaparzyć sobie herbatę. Wtargnęła tam Perrie.


***Oczami Zayn'a***

Zostawiłam telefon u Alice, więc wróciłem się po niego. Niestety nie zastałem ich w salonie. Wziąłem telefon i skierowałem się do wyjścia. Usłyszałem kawałek ich rozmowy. Zaciekawiony na chwile przystanąłem.
- Możesz mi powiedzieć co ja Ci zrobiłam, że mnie tak nienawidzisz ?! - zapytała Perrie.
- Na prawdę nie wiesz ?! - spytała ironicznie Alice.
- Nie, dlatego pytam. Odpowiesz mi na pytanie? - ciągnęła Perrie.
- Dobrze wiesz, że czułam coś do Zayn'a. Nie mogę patrzeć na waszą "miłość" - podkreśliła słowo miłość charakterystycznymi nawiasami z palców.
Wybiegłem szybko z apartamentu Alice. Bałem się, że już nigdy się nie zaprzyjaźnimy. Muszę z nią pogadać, jak wrócę.


***Oczami Alice***

Wykrzyczałam Perrie prosto w twarz, moje wyznanie. Myślałam, że mnie wyśmieje, wygada Zayn'owi, ale zrobiła coś odwrotnego. Podeszła do mnie i położyłam mi rękę na ramieniu. Widząc, że się nie sprzeciwiam, przytuliła mnie.
- Przepraszam... - powiedziała.
- To ja przepraszam. - odwzajemniłam uścisk.
Nie wiem co mnie naszło, ale nagle cała chęć wyżycia się na niej zniknęła.
- Przepraszam, nie mogę być zła, że wam się układa. Nam nie wyszło, więc życzę wam szczęścia. - uśmiechnęłam się do niej.
- Przepraszam Cię jeszcze raz... - powiedziała.
- Spoko. Film? - zaproponowałam.
- Oczywiście. Może "I, że Cię nie opuszczę" - zapytała.
- Okey. - mrugnęłam do niej okiem.
Usiadłyśmy z popcornem na kolanach i zaczęłyśmy seans. Na filmie ryczałyśmy jak głupie. Bardzo polubiłam Perrie. Nie jest taka zła. Około 23 urządziłyśmy sobie pidżama party. Było na prawdę fanie. Dopóki nie zadzwonił telefon.
*rozmowa*
- Hallo ? - odebrałam.
- Lubie bańki, a Harry nie... - odezwał się głos... hm... nieźle wstawionego Liam'a. Przecież on nigdy tak dużo, nie pije...
- Liam uspokój się !! - warknęłam.
- Ale... Harry ich nie lubi. - zaczął szlochać.
- Uspokój się. Daj mi któregoś z chłopców... - rozkazałam.
- Louisie Tomlinsonie ! -wydarł się.
- Ma...Marchew...Marchewka..? - usłyszałam jego głos.
- Lou? Gdzie wy jesteście i czemu Li pieprzy coś o Harrym? - zapytałam.
- Marchewki są kolorowe i nie lubię koników pony. Więc nie obrażaj mnie. - odpowiedział.
- Ale... - nie dokończyłam, bo przerwał mi głos Hazzy.
- Cześć kochanie. - powiedział piskliwym głosikiem.
- Błagam, powiedz, że ty jesteś trzeźwy...
- Kocham Cię !! - wydarł się.
- Kurwa, czyli pijany jesteś... - skomentowałam.
- Nie... No tak... Ale, nie... - zaczął wymyślać.
- Gdzie jesteście? - zapytałam.
- W takim dużym pokoju.
- Hazza... Poszliście tam po koncercie?
- Yhm... - przytaknął.
- To cześć... Zaraz do was przyjedziemy... - powiedziałam i się rozłączyłam.
*koniec rozmowy*
Byli nieźle nawaleni. Musiałam coś zrobić, bo jeszcze coś by się stało.
- Perrie. Jedziemy po chłopaków. Są nieźle najebani.
- Spoko.
Po 10 minutach byłyśmy w taksówcę. Na szczęście na twitterze było pełno wiadomości, gdzie znajdują się teraz chłopcy. Dojechaliśmy na miejsce i zapłaciłyśmy taksówkarzowi. Przed klubem była ogromna kolejka. Kilometrowa? Nigdy tam, nie wejdziemy. Na szczęście Perrie, no tak Perrie Edwards... Podeszłyśmy do ochroniarza. Perrie powiedziała, że jestem jej przyjaciółką i muszę z nią wejść. Udało się. Byłyśmy już w środku. Zobaczyłyśmy Zayn'a który próbował wejść na stół, jednak mu to nie wychodziło. Lou tańczył z Liam'em na parkiecie, ale nie widziałam Harr'ego i Niall'. Bałam się, że mogło się coś stać. Podeszłam pod pewne drzwi. Nie była to ubikacja, bo bym się zorientowała ... xD Pociągnęłam za klamkę w środku był Harry z jakąś dziewczyną... Miziali się.  Poczułam ukłucie w sercu. Nie, to nie możliwe. Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Nie jestem o niego zazdrosna.
- Harry jedziemy już. - powiedziałam oschle.
- Dobrze tato... - odpowiedział uśmiechnięty.
- Ja pierdole!
- Coś mówiłaś?
- Nie. Skądże. 
Wyszliśmy z pokoju i zaczęliśmy szukać Niall'a. Nigdzie go nie było. W końcu zrezygnowani usiedliśmy na sofie, obok Lou, Liam'a i Perrie.
- A gdzie Zayn ? - spytałam blondynki.
- Mówił, że idzie do ubikacji... - wzruszyła ramionami.
Wstałam i poszłam poszukać dwójki "zagubionych". Na marne. Wyszłam na taras i zobaczyłam... Niall'a, który próbował uporać się z Zayn'em. Irlandczyk nie wyglądał na pijanego, co mnie zdziwiło.
- Niall !? - krzyknęłam.
- Pomóż !! - wydarł się bezradny.
Podbiegłam do chłopaków i uspokoiliśmy Malika.
- DJ Malik ! - darł się mulat.
- Taaaaa... - przytaknął Niall.
Poszliśmy do reszty. Po chwili zorientowałam się, że tylko Harry grzecznie czekał na mnie.
- A gdzie reszta? - spytałam loczka.
- Poszli po drinki i potańczyć... - wzruszył ramionami.
- Świetnie.. Czyli tylko ja jestem trzeźwa !? - zapytałam ironicznie.
- I ja.. - dorzucił Niall.
- No tak. - przytaknęłam.
Usiedliśmy obok Hazzy. Po chwili udało się chłopcom nakłonić mnie i Niall'a do wypicia kilku drinków. Niestety przesadziłam. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Jedyne co pamiętam to dobra zabawa na parkiecie. Później film mi się urwał.


Powoli rozchyliłam powieki. Zraziłam się światłem, wpadającym przez okno. Odwróciłam bolącą głowę na drugi bok i odskoczyłam przerażona. Leżałam obok Harrego.
- Harry ! - wydarłam się.
- Co ? - zapytał.
- No... No... Co ja tu robię? Nago w twoim łóżku?! - zapytałam przerażona.
- Ymm... - zmrużył oczy. - O ja pierdole !! - krzyknął.
- Czyli my...
- Tak. - przerwał mi. - Ale nas do siebie ciągnie... - zabawnie poruszał brwiami.
- To nie jest śmieszne... - warknęłam i chciałam wstać, ale ocknęłam się i przypomniałam, że nie mam na sobie ciuchów.
- Harry...
- Na podłodze w koncie. - pokazał palcem.
- Yhmmm... skont wiesz, że akurat tam? Nawet się tam nie popatrzyłeś. - popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Ymm... - zarumienił się.
- Pamiętasz? - zapytałam.
- No... - przytaknął. - Urywki.
- Kurwa... Jakby wyciągnąć z twojego umysłu wszystkie takie sceny, byłby niezły pornol. - zachichotaliśmy.
- Nie jesteś zła.? - zapytał.
- Nie, też byłam pijana... - wzruszyłam ramionami.
- Wrócisz z nami do Londynu ? - zapytał łapiąc mnie za rękę.
- Ymm... Tak, ale najpierw muszę pogadać z Zayn'em.
- Nadal do niego coś czujesz? - zapytał smutny.
- Nie wiem... Ale chcę żebyśmy z Zayn'em zostali przyjaciółmi. - powiedziałam.
- Aha... - popatrzył mi głęboko w oczy.
Przeszedł mnie miły dreszczyk. Po chwili poczułam motylki w brzuchu. Boże... ja nie chcę pakować się w kłopoty, bo miłości nie ma! I już! NIE MOGĘ SIĘ W NIM ZAKOCHAĆ...!


Za kilka minut miałam iść z Zayn'em na spacer. Wyszłam przed hotel i czekałam, aż ten z niego wyjdzie. W końcu - pomyślałam, gdy go zobaczyłam. Szliśmy w ciszy i wsłuchiwaliśmy się w szum wiatru...
- Zayn... Bo, ja... - jąkałam się. - Możemy zostać przyjaciółmi? - zapytałam.
- Oczywiście, też uważam, że to dobry pomysł. - nie kłamał, mówił prawdę.
Pochodziliśmy jeszcze chwilę i poszliśmy do kawiarenki. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy, ale czas było wracać. Zayn wyjawił mi, że pomysł z oświadczynami był tylko po to abym była zazdrosna... Głupie, ale prawdziwe. Myślami byłam przy rozmowie z Hazzą. Te motylki w brzuchu, może ma racje, coś nas do siebie ciągnie...

------------------------------------

Jiiiip !
Proszę o komenty.
 
Na początek:
Nie rozumiem tych pojebanych hejterów, przez których biedny Zayn, cały czas chodził smutny i cierpiał. Bardzo cierpiał. Nie zdajecie sobie sprawy, jaki ból musiał czuć, dostając tyle hejtów skierowanych w jego stronę. Ten chłopak też ma uczucia. Nie tolerujecie go bo co? Bo pali? Bo jest muzułmaninem? Bo ma tyle tatuaży? Kurwa, walcie się jebani hejterzy... ! Przez was, biedny chłopaczek był zmuszony usunąć konto na Twitterze. Zadowoleni ?! Gratuluje, do pieliście swego ! A teraz oficjalnie wam przekazuję hejterzy:

U KAŻDEGO PRAWDZIWEGO DIRECTIONER'A MACIE WYJEBANE !

Dziękuję za uwagę. Miejmy nadzieję, że Zayn będzie szczęśliwszy, bo wierzę, że przynajmniej nie będzie musiał czytać hejtów skierowanych w swoją osobę...

- Veroo
- Ola

5 komentarzy:

  1. Wooo kurwa! Liam się najebał.. Nie no jebłam!
    I.. Liam i moje kochane bańki!
    Rozdział jest zajebiściasty!
    Alice i Harrego ciągnie do siebie jak.. Jak.. kurwa nie mam pomysłu!
    Czekam na następny ;P
    Kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liam i banki musza byc i zawsze beda xD no taki jakis rozdzial...no ale jest :D jutro nextcior ;)) pozdrawiam^^

      Usuń
    2. Hehe... xD Musi byc... I masz racje Hazze i Alice ciagnie do sb.. xx

      Usuń
    3. Ha ha Liam z bańkami.. Nie wiem czy on je na serio tak lubi ale.. Liambańkomaniak jest zajebisty!
      <333

      Usuń
    4. Ja czytałam, że lubi, a w twoim op. tak fajnie to brzmiało... :D

      Usuń