poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Rozdział 2 "Cześć....Jestem Kim"

 NOWA BOHATERKA (GŁÓWNA) ... !
Kim Calder. 18 latka z Londynu. Ma brązowe włosy i porcelanową cerę. Jej siostra to Eleanor Calder dziewczyna Louisa Tomlinsona z zespołu One Direction. Kim jest zabawna, miła i szalona.



Eleanor Calder. 19 lat. Dziewczyna Louisa. Siostra Kim.



 ____________________________________________________


***Oczami Alice***

I otworzyłam drzwi... To listonosz. Z jakąś paczką. W środku była karta kredytowa od taty. A ja głupia myślałam, że Zayn Malik, tak po prostu przyjdzie do mojego domku i spędzi ze mną popołudnie... Głupia !! Postanowiłam że przejdę się do sklepu. Nie znałam dobrze tej okolicy, ale sklep znalazłam. Powoli zabierałam z półek słodycze itp... Niestety musiałam na kogoś wpaść. Wpadłam na dziewczynę w moim wieku. Tak mi się wydawało.
- Przepraszam. Nie chciałam. - powiedziałam.
- Nie szkodzi. Jestem Kim... A ty? - zapytała z uśmiechem.
- Alice. - podałam jej rękę.
- W ramach przeprosin przejdziemy się na kawę? - zapytała.
- Oczywiście.
Zapłaciłam za zakupy i poszłyśmy. Kim okazała się miłą dziewczyną. Po 15 minutach doszłyśmy na miejsce. Weszłyśmy do kawiarni. Usiadłyśmy przy stoliku i złożyłyśmy zamówienia.
- Opowiedz coś o sobie... - zaproponowała Kim.
- A więc... Przyjechałam tu z Polski, bo przeprowadziłam się tam w wieku 12 lat... - zaczęłam opowiadać. - ... po rozwodzie rodziców. Teraz mama wyjechała do Szwecji, ponieważ ma raka. - łza spłynęła po policzku. Teraz ty.
- Hmm... Ja mieszkam tu od urodzenia. Obecnie mieszkam z siostrą Eleanor... - zaczęła. - Mam dobrych przyjaciół, ale nikomu oprócz mojej siostry i jej chłopaka nie mogę zaufać. Po śmierci rodziców... - oczy jej się zaszkliły. - Po ich śmierci... Musimy radzić sobie same.
- Nie płacz Kim... - przytuliłam ją.
- Dzięki... - uśmiechnęła się. - A może chcesz poznać Eleanor?
- Hmm.. Dobrze.
Zapłaciłyśmy i wyszłyśmy z kawiarni. Droga do jej domu nie była długa. Kilka uliczek i doszłyśmy do domu. Kim otworzyła drzwi i zastałyśmy tam Eleanor. Byłam trochę zdziwiona, bo to była Eleanor Calder... Tak, dziewczyna Louisa. Ale nie mogłam się jakoś dziwnie zachować i zacząć piszczeć. Po prostu grzecznie się przywitałam.
- Cześć. Jestem Alice. - podałam jej rękę.
- Eleanor. Miło mi. - nie zwróciła uwagi na moją rękę i po prostu mnie przytuliła. - Zaraz was poczęstuję szarlotką, którą sama dzisiaj upiekłam. - powiedziała dumna sama z siebie.
- Mmmm...Ej a co Cię napadło , żeby upiec ciasto i to szarlotkę ? Przecież znając Ciebie nigdy nie lubiłaś siedzieć w kuchni...A właśnie... Kuchnia cała ??? - zapytała Kim biegnąc w stronę kuchni.
Eleanor po prostu się roześmiała na widok swojej siostry biegnącej sprawdzić stan kuchni. Ja tylko zachichotałam cicho pod nosem. Kim wskoczyła do salonu na kanapę wybuchając śmiechem. To wszystko trwało z dobre 10 minut, do póki nie zadzwonił mój telefon. To był mój tata. Zapytał czy dotarła paczka i uprzedził mnie, że późno dzisiaj wróci do domu. Kiedy skończyłam rozmowę Kim darła się na cały głos.
- Alice chodź do jadalni ! Natychmiast !!
Ja przerażona pobiegłam w wskazane mi miejsce.
- Jeju... !! Co się stało ?? - zapytałam zadyszana.
- Wołałam Cię, żeby Ci szarlotka nie wystygła, a lody nie roztopiły.
- Co !? - zapytałam z miną typu "WTF".
- No tak...bo wiesz trzeba szybko zjeść tą szarlotkę, bo potem nie będzie smakować tak jak powinna. - popatrzyła na mnie Kim z poważnym wzrokiem.
- Co ty taka blada !? - patrzyła na mnie z nie pokojem Eleanor.
- A...Ale....Ale ja myślałam, że coś Ci się stało. - powiedziałam przejęta cała tą głupią sytuacją.
- Ej no...przepraszam Cię. Nie miałam pojęcia, że tak zareagujesz.....- zaczęła mówić Kim -...Wiesz ledwo się znamy, a już Cię polubiłam i to bardzo. - uśmiechnęła się do mnie, a potem do jej siostry.
- Ja też Cię polubiłam, a do tego dodam, że jesteście tu moimi pierwszymi znajomymi, które na dodatek są przemiłe. - odwzajemniłam uśmiech do dziewczyn.
- Jeszcze raz Cię przepraszam za ten mój wybryk...
- Było minęło...! Ale obiecaj mi, że jak coś strasznego i okropnego się stanie, to tylko wtedy krzycz. - powiedziałam do Kim, a on tylko pokiwała głową twierdząco.
- Oj dziewczyny nie mogę na was już tak dłużej patrzeć. Zaraz makijaż mi się rozwali przez te wasze czułości. No dawajcie grupowego "miśka" !! - powiedziała ze łzami szczęścia Eleanor.
"Miśkowałyśmy się" jeszcze przez kwadrans. Nagle ktos zapukał do drzwi.
- Ja nie otwieram.. - powiedziała El.
- Ja też nie! - krzyknęła Kim.
- Gr... - musiałam otworzyć drzwi.
Przeszłam kilka kroków i chwyciłam za klamkę. Moim oczom ukazał się ... Louis Tomlinson. No tak, to przecież chłopak El.
- Ym... - zaczął zdezorientowany chłopak. - O JACIE PIE****E !! Ja Cię znam !! - krzyknął i zaczął mnie przytulać.
Do nas podbiegły El i Kim.
- Co tu się dzieję? To wy się znacie? - El zatkało.
- BOŻE !!!! PRZYJECHAŁAŚ !!!! - krzyczał i nadal mnie przytulał.
- Ogarnij się ! - krzyknęłam, a chłopak momentalnie odskoczył. - Jak możesz mnie pamiętać?! Gadaliśmy tylko raz przez Skype... - zaczęłam zdawać pytania.
- Jak to jak ?! Harry, Zayn i Niall nawijali o tobie "All Day 'n' All Night". - zaśmiał się.
- To wy się znacie !? - krzyknęła El.
- Jasne!! - krzyknął Louis i wszedł do środka, całując swoją dziewczynę.
- Przyszedłem do was, bo nie ruszacie dupska z fotela i ja to zmienię! - przyjął pozę "Super Bohatera".
- Yhm... To co zrobisz? - zapytała z zaciekawieniem Kim.
- Jak to co ?! - oburzył się. - Zabieram was na lody!!
- No dobra... - zgodziłyśmy się.
- To świetnie !! - wydarł się.
Po 10 minutach wychodziliśmy już z domu. Poszliśmy na piechotę. Po drodze Lou rozdał kilka autografów. O dziwo El też. Mniejsza z tym dotarliśmy na miejsce. Zajęliśmy stolik i złożyliśmy zamówienie. Ja zamówiłam jedną gałkę truskawki i jedną czekolady. Kim dwie wanilii z wielosmakową posypką. Lou i El zamówili jedną ogromną porcję wielosmakowych lodów z polewami i posypkami różnych rodzajów, a to wszystko w jednym wielgachnym pucharze z dwoma łyżeczkami. Kiedy przyszły nasze pyszności, El i Lou zaczęli karmić się na wzajem. Mnie zrobiło się trochę głupio, bo brakowało mi "tego kontaktu" z chłopakiem. Kim zauważyła, że się zamyśliłam patrząc się na naszych zakochanych i zaproponowała mi przesiadkę do innego stolika. Tak też zrobiłyśmy. Zaczęłyśmy sobie opowiadać kawały i opowiadać jedna drugiej śmieszne historie z życia wzięte. Zaczęłyśmy się śmiać na, że tak powiem, cały Londyn. Było świetnie do póki nie zakumałam która jest godzina. Było już grubo po dziewiątej. Ja cie !! Jak ten czas szybko leci. Musiałam się pożegnać. Zawołaliśmy więc kelnera, żeby podał nam rachunek. Przyniósł go i kiedy miałam zapłacić za swoje, Louis wyciągnął pieniądze z kieszeni i zapłacił za nas wszystkich. Zaczęłam się z nim "kłócić" że nie trzeba było i takie tam. No przecież było mi głupio i mu po prostu podziękowałam. Za to zapowiedziałam, że jeszcze w tym tygodniu wyciągnę całą paczkę i zrekompensuję się. Lou zaproponował, że mnie odprowadzą, bo tak czy inaczej pójdziemy wszyscy razem. W końcu mieszkamy kilka uliczek obok siebie. Gdy już dotarliśmy pod furtkę mojego domu, pożegnałam się z nimi, a oni poszli dalej. Szczerze mówiąc miałam zamiar wrócić do domu troszkę wcześniej, bo nie cierpiałam ogromnej przestrzeni bez oświetlenia. Gdy już weszłam pobiegłam do każdego pokoju i pozapalałam światła i przy okazji posprawdzałam czy coś nie zginęło. Czułam się wtedy jak bym występowała w najstraszniejszej scenie horroru i to na żywo. Na całe szczęście wszystko było w swoim porządku. Zeszłam na dół zrobiłam sobie kakałko i dwie kanapki z Nutellą. Poszłam z tym do mojego pokoju. Usiadłam na moim łóżku i włączyłam laptopa. Zalogowałam się na facebooku i zobaczyłam kilkadziesiąt wiadomości i do tego od jakiś nie znanych mi osób. Nawet mi się nie chciało ich otwierać. W końcu jutro też mamy dzień. Wylogowałam się z tego i zalogowałam na twitterze. Co tam się działo to aż się w głowie nie mieści. Miałam kilka wiadomości w tym jedną od Louisa. Wow...
"Bardzo miło Cię poznać. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy. Aha i odpisz Zayn'owi bo się biedaczek przejmuje ... xx "
O co mu chodzi ?!
"Tak. Ciebie też miło poznać.. xx "
Weszłam w dalsze wiadomości i rzeczywiście kilka było od Zayn'a.
"Przepraszam, ale nie mogłem przyjść. Fanki stały przed domem.. Przepraszam. Spotkamy się jeszcze? xx "
Odpisałam mu.. :
"Yhm... Zapewne. Ale nie wiem czy chcę się z tobą spotykać. Pewnie znowu mnie olejesz "
Po chwili ktoś zadzwonił na skype. Nie mam pojęcia kto to. Ale odebrałam.
*rozmowa*
- Ymm.. Cześć! - zatkało mnie. To był Zayn.
- Cześć. - rzuciłam od nie chcenia.
- Przepraszam. Na prawdę. Nie mogłem... - zaczął robić maślane oczka do kamerki.
- Ehh... - wzdychnęłam.
- Proszę. - uśmiechnął się.
- No Okey.. - uległam.
- A może wpadnę teraz? - uśmiechnął się łobuzersko.
- Nie.. Za mało Cię znam. Co prawda taty nie ma... - poruszałam brwiami.
- Ymm.. Ciekawa propozycja.. - wyszczerzył się.
- Zayn muszę kończyć. Późno już. - poachałam mu.
- Ymmm... Jakbym mógł wpaść... - rozmarzył się.
Wolałam tego nie słuchać i się rozłączyłam.
*koniec rozmowy*
 
Zrobiłam się senna, więc wyłączyłam laptopa i położyłam się.

.... "Znowu to zrobiłam ...... "


----------------------------------

Ciąg dalszy nastąpi.
Jak myślicie co zrobiła Alice ??

~Vas Happenin ?!
~I'm going to Nando's !


4 komentarze:

  1. Pisz dalej, bo mnie ciekawość od środka zżera. No i tak przy okazji zapraszam: http://inna-historia-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście...^^ Next już jest.. !!

      Usuń
    2. A skomentować to nie umiesz? :D
      Jeśli chcesz bym cię informowała o nowych notkach to wejdź w zakładkę "Kontakt"

      Usuń