środa, 29 sierpnia 2012

Rozdział 20 " Łzy lały się po jej bladych policzkach. Jej bose nogi stąpały po szkle. Wyglądała jakby nie czuła bólu, ale w rzeczywistości było inaczej. Przekrwawione nogi dziewczyny kierowały się w stronę..."

NO KOCHANI, MAMY JUBILEUSZ... 20.
POSTARAM SIĘ WAS NIE ZAWIEŚĆ, I BĘDZIE W NIM DUŻO EMOCJI...!
MIŁEGO CZYTANIA, LICZĘ NA KOM. I OBSERWATORÓW.

---------------------------------

***Oczami Zayn'a***


Trząsłem się ze strachu. Ja...Jak, my mogliśmy być tacy nie uważni?! Trzeba było pilnować, czy nikt nas nie śledzi! Ale, zaraz... to nie nasza wina!! Gubię się we własnych myślach...
- Ale... My... - zacząłem.
- Jak kurwa, sobie dziecko zrobiłeś to mogłeś nas powiadomić! - krzyknął Lou.
- Uspokój się.. Bo... - jąkałem się.
- Jakie uspokój!? - warknął nerwowo pasiasty.
- Alice nie jest w ciąży. - powiedziałem, ale blondynka nadal stała w osłupieniu.
- To co kurwa?! Wrzód na żołądku?! - wrzeszczał.
-  Nie, to były tylko przypuszczenia...
- Aha, czyli ty Alice - zwrócił się do dziewczyny - jesteś taka lewa, że nie wiesz czy jesteś chora, czy jesteś w ciąży ?!
- Zamknij japę! Nigdy nie byłam w ciąży, więc nie wiem jakie są objawy, to że Ci idioci nas przyłapali to już nie nasza wina. - wtrąciła Alice. Wyglądała jak dojrzały pomidorek. Ale i tak ślicznie...^^
- Dobra, sorry. - przyznał Lou. - Przegiąłem. Ale dlaczego akurat ty z nią pojechałeś!?
- Bo to ja mógłbym być ojcem... Bo.. my... - dopiero teraz zrozumiałem, że wyjechałem z tekstem.
- Ja pierdole! Jeszcze o czymś nie wiemy?! - wtrącił Liam.
- Dobra... Przespałam się z Zayn'em. Teraz myślicie, że jestem puszczalska, tak? Ale ja czuję coś do Zayn'a. Nie wiem, czy to zauroczenie, czy ja go kocham... Ale wiem, że nie jest mi obojętny. Tak, Perrie mnie zabiję. Zrozumiem, jeśli mnie za to znienawidzicie, ale nie bądźcie źli na Zayn'a... - wykrzyczał Alice.
- Alice...! Spieprzyłaś nam karierę! Jesteś nikim! Rozumiesz, nikim! - zaczął wydzierać się Lou, po czym podszedł bliżej i chciał ją uderzyć, ale ona odwróciła się i wybiegła z płaczem z domu.
- Dzięki. - warknąłem i wybiegłem za nią.
Szukałem wszędzie. Ale no racja... Może do domu pobiegła? No tak... Szybko wróciłem na parking, po auto, które zostawiłem.Wsiadłem do niego i ruszyłem. Nagle zobaczyłem ludzi na chodniku, przepraszam, gromadę ludzi. Wysiadłem z auta i oniemiałem.

MUZYKA

Szybko wybiegłem na górę budynku. Moje oczy się zaszkliły. Łzy lały się po jej bladych policzkach. Jej bose nogi stąpały po szkle. Wyglądała jakby nie czuła bólu, ale w rzeczywistości było inaczej. Przekrwawione nogi dziewczyny kierowały się w stronę krawędzi budynku. Stałem jak wryty,dopiero po chwil się opamiętałem. Powoli ruszyłem w jej stronę. W sercu czułem ból. Tak nie może się to skończyć.
- A.Alice? - zacząłem.
- Zayn, kocham Cię! - krzyknęła i podeszła jeszcze bliżej krawędzi.
- To dlaczego mi to robisz? - zapytałem dławiąc się łzami.
- Co?
- Skaczesz, uciekasz...
- Bo miłości nie ma! - krzyknęła. - Poza tym oni mnie już nienawidzą.
- Kto?
- Oni. - powiedziała.
- Oni to znaczy.. chłopcy?
- I dziewczyny..!
- Alice, proszę. Jesteś moim tlenem, a wiesz, że nie można żyć bez tlenu. - błagałem.
Podszedłem do niej i chwyciłem ją za rękaw.
- Zostaw mnie! - krzyczała.
- Alice, proszę... - płakałem.
- Jestem nikim! - krzyknęła po czym wyrwała się.
Stała już bliżej krawędzi.
- Błagam! - krzyknąłem.
- Kocham Cię... Wiem, że miłości nie ma, ale ja Cię kocham... - powiedziała.
- Alice... Błagam... - płakałem.
Powoli zbliżyła się do krawędzi. Ująłem jej dłoń, odwróciła się i popatrzyła mi w oczy. Dotknęła dłonią mojego policzka. Zbliżyłem się do niej. Mocny wiatr rozwiewał jej włosy. W jej oczach widziałem ból... Przysunąłem ją do siebie. Namiętnie  musnąłem jej usta. Świat się zatrzymał, teraz liczyła się TYLKO ona. Tylko my. Przygryzła delikatnie moją wargę po czym delikatnie odepchnęła mnie od siebie. Ułamek sekund i straciłem ją z oczu. Upadłem na kolana. To nie może być prawda!
- Dlaczego mi ją zabrałeś?! - krzyczałem.
Nie mogłem tego znieść. Świadomości, że mogłem ją uratować, a tego nie zrobiłem. Jest idiotą! Ból który teraz czułem był niewyobrażalny. Nie życzę nikomu tego bólu... To tak jakby ktoś odciął Ci rękę, musisz żyć dalej. Nie możesz wyobrazić sobie jak będziesz funkcjonował... Ale musisz... Tak właśnie ja się czułem. Pustka, ból, świadomość, że mogłem coś zrobić... A nie zrobiłem.
Pokładałem się w płaczu i sam rozważałem skok z tego dachu... Niestety... Moi "przyjaciele" przyszli i bezczelnie próbowali mnie zabrać.
- Puszczaj mnie! To przez Ciebie! - wydzierałem się na Louisa.
- Błagam Cię... - teraz się ocknął...
- Taki z Ciebie przyjaciele! Ty sukinsynie! - naplułem mu w twarz...
Wściekł się, ale nic nie zrobił... Wpakowali mnie bezczelnie do auta. Widziałem tylko jak zamykali Alice w jakimś worku. Tak traktować ciało zmarłego!? Płakałem ciągle płakałem...
- Alice nie chciałaby abyś ciągle płakał... - mówił Liam.
- Bo tu kurwa wiesz co ona by chciała... - syknąłem z bólem.

***Oczami Alice***

Lot, ból, ciemność, oślepiające światło. To wszystko... Otworzyłam oczy, po czym pożałowałam, że w ogóle uniosłam je ku górze. Wszędzie było biało. Dosłownie... Nie było tu podłogi, wręcz przeciwnie, sama wybierałam na jakim poziomie chce iść. Przestrzeń i ... białe drzwi. No bez jaj... Drzwi... bez podłogi?! Byłam zdezorientowana. Przecież przed chwilą ten ból... A teraz... nic nie czuję. Nagle zjawił się "ktoś" w białej sutannie i kółkiem nad głową. Miał skrzydła i bląd włosy. Blada cera, w zasadzie biała.
- Ym.. Kim jesteś? - zapytałam.
- Twoim aniołem stróżem... - powiedział.
- Ale jak?!
- Tak... Wiem o tobie wszystko. - powiedział.
- Jasne...
- Yhm... A kto podkochiwał się w Mark'u z drużyny footbolowej w drugim semestrze 1 kl. gimnazjum? Hm... - a to cwaniak, nikt o tym nie wiedział...
-  Ugh... Dobra.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał.
- No bo był przystojny, i wiesz lubię wysportowanych chło... - przerwał mi.
- Mówię o samobójstwie.
- O.. tak... Ja, oni... znienawidzili mnie. Jak to wyglądało!? Najpierw Zayn, później Harry teraz znowu Zayn... Louis mnie nienawidzi. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- A pomyślałaś jak czuje się Zayn? - zapytał.
- Ym... Nie... - posmutniałam.
- On się załamie...
- Taaa... aniołku, dalej mnie dołuj ~ pomyślałam.
- Ym.. Alice..? Ja wiem co myślisz... i nie mów do mnie aniołku. - pogroził.
Opuściłam głowę z bezradności.
- Co ja mam zrobić!? Przecież ja już nie żyję!! Prawda?! - zapytałam.
- Ym.. Twoje ciało nie żyje... Ale ty żyjesz. Mam dla Ciebie unikatową propozycję. - powiedział.
- Zamieniam się w słuch.
- Nie tak prędko... Najpierw musisz wybrać... Czy chcesz być z Zayn'em, czy z Harrym. I pamiętaj, ta propozycja będzie bardzo ciężka do zrealizowania, ale dla Ciebie odpowiednia... - powiedział..
Czyli jak na razie, mam wybrać... Później jeszcze ta ciężka propozycja... Hm...
- Wchodzę w to.. - podałam mu rękę.
- A więc zapraszam. Przeniesiemy się na Ziemię... I pamiętaj, my ich widzimy i słyszymy, nawet myśli... Ale oni nas nie... - i zniknęliśmy...

------------------------------


Jak potoczą się losy Alice i Zayn'a.
Czy kiedyś się zobaczą?
Zastanawiam się nad dodn rozdziału jeszcze dzisiaj, bo jutro mnie nie będzie...
Cóż zobaczymy ile będzie komentarzy do godziny 15:00.
Jeśli będą chociaż 2 - dodaję nowy ...!

- Veroo

**** I Ola... tęsknie za tobą... przyjedź szybko... ok? ****

6 komentarzy:

  1. Aaaaaaaaaaa... no jak tak można?!
    Jesteście chyba bez uczuć, ja czuję, że eksploduje jak nie dodacie dalej, a wy co, w takim momencie?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zauważyłaś kocham znęcać się nad wami, kończąc w takim momencie, ale bez obaw, jeszcze dzisiaj dodam nexta...xD

      Usuń
  2. Jak ty śmiesz kończyć w takim momencie!? Zaraz zawału dostanę!
    Alice skoczyła z dachu.. OMG! Tak jak teenager czuję że zaraz eksploduję!
    Jak można kończyć w takim momencie! No jak?!
    Świetny rozdział ale.. Nie w takim momencie!
    Kocham <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, jeszcze dzisiaj dodam, także trzymaj się przy życiu <3333

      Usuń
    2. Jeśli dzisiaj pojawi się rozdział to.. spróbuję utrzymać się przy życiu :)

      Usuń