piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 17 "Ujęłam jego twarz i złożyłam na jego malinowych ustach długi namiętny pocałunek..."

Słowa, wyjątkowa na początek"

Specjalnie dla was!
Rozdział dedykujemy wszystkim naszym czytelnikom !!
Jesteście wspaniali, ale KOMENTARZE, byłyby mile widziane... 
Czy trudne jest napisanie dwóch słów, albo nawet jednego. 
Wstawcie chociaż kropkę, żebyśmy wiedzieli, że czytacie...


 -----------------------------------------------------------


***Oczami Alice***



Siedziałam na fotelu, z telefonem w ręce. Bolał mnie brzuch i zbierało mi się na wymioty. Wspominałam, że w samolocie wymiotowałam? Nie.. To teraz wspominam. Jestem ciekawa co się stało, że zabrali ojca... Dzwoniłam już do mamy i opowiedziałam jej co się stało. Uspokoiła mnie i zapewniła, że wszystko będzie dobrze. Z rozmyślań wyrwał mnie czyiś głos.
- Jedziemy na komisariat... - powiedziała El.
- Yhm...
Po 20 minutach byłyśmy już na miejscu. Szybkim krokiem powędrowałam do wejścia.

Porozmawiałam z Policjantem i okazało się, że tata jest oskarżony o przekręty w firmie. Na szczęście winowajcą całej awantury, był wspólnik taty - John, który jest właśnie przesłuchiwany. Nareszcie tata mógł wrócić do domu. Jechaliśmy w ciszy. Tata widocznie był zdenerwowany całą sytuacją. Dlatego, gdy weszliśmy do domu nie męczyłam go pytaniami, tylko dołączyłam do reszty. Wszyscy w spokoju siedzieli na sofie.
- Już się wszystko wyjaśniło. - odetchnęłam z ulgą.
Wszystkie oczy skierowały się na mnie. Najbardziej przytłaczał mnie widok, tego, że oni wcale nie cieszą się tą wiadomością.
- Nie wszystko... - powiedział Niall, ale szybko zakrył ręką usta.
- Co? - zapytałam zaciekawiona.
- Nie ważne, połóż się jutro Ci powiemy... - powiedział Harry.
- Ale chwila, mam prawo wiedzieć - warknęłam..
Harry wstał i złapał mnie za rękę.
- Dzwonili z kliniki, twoja mama nie żyję. - przytulił mnie.
Z tymi słowami, cały mój świat, się zawalił. Wszystko przestało się liczyć, ale obiecałam mamie, że będę silna. Rozmawiałam z nią już na ten temat, ale nigdy nie brałam tego dosłownie do siebie. Nigdy nie myślałam, że mogę ją stracić. Rozpłakałam się jak dziecko. To nie może być prawda... Ona nie może odejść, nie teraz. Dlaczego ?!!? Wtuliłam się w tors Hazzy, mocząc mu przy tym całą koszulkę, ale on się tym nie przejął. Cieszyłam się, że mam jeszcze przyjaciół. Przynajmniej mogłam im się wypłakać.
- Będzie dobrze, wiem, że to puste słowa, ale tak będzie. - pogłaskał mnie po włosach Harry.
Ja nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Byłam bezsilna. Nie mogłam nic poradzić...nic już nie mogłam zmienić. Puściłam gwałtownie Hazzę i skierowałam się w stronę mojego pokoju. Wchodząc po schodach zauważyłam tatę jak zamyka się w jego gabinecie... To zmusiło mnie do jeszcze większego płaczu i dosłownie ucieczki do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Nie chciałam teraz widzieć nikogo... Ktoś zapukał do moich drzwi.
- Proszę otwórz..
- Chce zostać sama, przemyśleć sonie wszystko...
- Ja wiem, ale pozwól, żebym był przy tobie... - głos Hazzy załam się.
- Zrozum.. Ja chcę odpocząć.
- Alice... Ja Cie nie zostawię... Ja...
- Idź sobie !! - krzyknęłam przerywając mu.
Leżałam na łóżku tak przez całą noc nie śpiąc, tylko słuchając muzyki przez słuchawki. Myślałam co się teraz ze mną stanie. Co ja teraz zrobię bez mamy...mojej mamy...bez mojej kochanej mamy... Znowu wzięło mnie na nie hamowany płacz. Ja nie wytrzymam takiego życia... Czuję się jakby moja większa połowa mnie zniknęła i nie miała zamiaru wrócić. Zmęczyłam się płaczem, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w łagodną muzykę....zasnęłam.

Obudziłam się w pozycji, w której zasnęłam. Boli mnie całe ciało... Podniosłam się z niechęcią z łóżka i sięgnęłam po telefon. Rozładował się. Rzuciłam go przed siebie i skierowałam się w stronę drzwi. Przekręciłam klucz i powoli otworzyłam drzwi. To co zobaczyłam lekko mnie przeraziło, a zarazem spowodowało mały uśmieszek na mojej twarzy... Przed moimi drzwiami leżał Hazza zawinięty w mały kocyk. O mało co go nie nadepnęłam... Zapewne zawziął się i tak jak mówił nie zostawi mnie. Przykucnęłam i pogłaskałam go po miękkich loczkach. Wyglądał tak słodko... Postanowiłam go obudzić. Zniżyłam się i ułożyłam na jego policzku delikatny pocałunek. Na co on uśmiechnął się i otworzył te swoje kocie oczy. Podałam mu rękę, żeby wstał. Złapał ja i wstał. Od razu przytulił mnie i pocałował w czoło. Wyszeptał mi na ucho "Wszystko będzie dobrze... Uwierz mi", po czym przytulił mnie jeszcze mocniej. Po chwili zaproponowałam mu, żeby położył się u mnie i odpoczął, a ja w tym czasie poszłabym do łazienki. Na co tylko kiwnął głową twierdząco. Poszłam szybkim krokiem do łazienki i wzięłam gorącą kąpiel. Właśnie tego mi teraz trzeba było... Czułam jak małe fale miłej wody pokrywają moje ciało, powodując małe przyjemne dreszczyki. Zanurzyłam się po raz kolejny i wyszłam z wody. Czułam się jak nowo narodzona. Ubrałam się w dresy i wyszłam pomieszczenia. Z chodząc na dół poczułam zapach pochodzący z kuchni, który przypomniał mi dom w Polsce i... mamę. To zapach świeżo zrobionej jajecznicy z przyprawami... Taką jak dokładnie lubię... Mmmm... Aż zaburczało mi w brzuchu. Horan chodził z drewnianą łyżką po całej kuchni szukając czegoś.
- Cześć! A ty co? Zabawiasz się w poszukiwacza skarbów, czy co ? - zapytałam z lekką ironią w głosie.
- Ooo cześć! - uśmiechnął się. - Nie.. Widziałaś może gdzieś jakieś talerze ?
- Talerze są w dolnej półce, po prawej. Pod mikrofalówką. - ostatnimi słowami skomentowałam błądzącego Niall'a.
- Aha... Dzięki. - znowu się uśmiechnął... Okeeeey.
- A gdzie reszta? - zapytałam po chwili plącząc się po salonie.
- Reszta już dawno poszła do swoich domów. Zostałem tylko ty i ja.
- ..i Hazza. - dokończyłam. Szczerze, to humor mi zaczął powracać. Ale pamięcią cały czas jestem z mamą.
- No i Hazza... Dobra siadaj i jedz. To mój specjał i proszę o krytykę. - i znowu się uśmiechnął. Zaczęło mnie to trochę intrygować. Nigdy jeszcze go nie widziałam takiego uśmiechniętego. No może pomijając jego urodziny, różne Święta i uroczystości.
- A co ty taki szczęśliwy dzisiaj jesteś ? Hmmm ? - powiedziałam odnosząc talerz do zmywarki.
- Ale, że co ? Ja ? Pff... - machnął ręką. - Musiało Ci się coś pomylić.
- No przestań! Przecież widzę... GADAJ !! - zagroziłam mu, na co wybuchliśmy śmiechem... On i te jego głupkowate miny dobijają mnie (w pozytywnym zawsze sensie).
- Oooo widzę, że pan "kucharek" wstał i zrobił jego specjalność... - do kuchni wtargnął Styles.
- Hahahahh kucharek... Hahahahhh trzymajcie mnie, bo zaraz padnę. - zaczęłam się chichotać.
Harry podbiegł do mnie i złapał teatralnie, mówiąc:
- Nie martw się! Ja Cię złapię !! - na co cała nasza trójka wybuchła śmiechem.
- Masz i żryj !! - blondyn podał pełny jego specjałem talerz Loczkowi. - Spróbuj zostawić chociaż jeden okruszek, a z Ciebie mój drogi zrobię roladę w sosie. - pogroził mu na koniec palcem.
Po śniadaniu zadzwonił mi telefon. To tata.
*rozmowa*
- Hallo ?
- Cześć córcia.
- Cześć tatku.
- Niall zrobił Ci już śniadanie?
- Tak ! Było prze pyszne ! - na samą myśl ślinka mi cieknie - A gdzie jesteś ?
- Cieszę się. Ma chłopak talent. Skusiłem się dziś rano. A ja... No właśnie. Musiałem z samego rana iść do firmy, bo po tym cholernym John'ie trzeba posprzątać. Po mimo, że wziąłem wolne kazano mi iść. Wiesz jak to jest... - westchnął.
- Aha.. Rozumiem... A, o której zamierzasz wrócić ?
- Nie mam jeszcze pojęcia, ale będę Cię informował.
- Dobrze.
- A jak się czujesz ?
- Nawet dobrze, ale..
- Nie kończ... Rozumiem Cię. Wiedz, że kochałem Twoją mamę i będę ją kochał. - za pauzował się. Usłyszałam w słuchawce ciche pociągnięcie nosem. - No dobra to ja już kończę. Zadzwonię jeszcze do Ciebie wieczorem.
- Pa. - rozłączyłam się.
*koniec rozmowy*
Pojedyncza łza spłynęła mi samowolnie po policzku. Szybko ją wytarłam. Ostatnie sowa mojego ojca wzruszyły mnie. A jednak to prawda, że kochał nas, a szczególnie mamę, przez te wszystkie lata rozłąki.
- Coś nie tak? - zapytał Niall.
- Wszystko okey. - powiedziałam ze szczerym uśmiechem.
- Ymm.. Alice? - zapytał Harry.
- Tak?
- Na poprawę humoru chcielibyśmy zabrać cię na basen... - powiedział.
- Spoko. Ale wy, to znaczy?
- Ja i Niall. Reszta nie chce, a nasz kochany Irlandczyk ma ostatnio spięcia z Kim... - nie dokończył bo dostał z łokcia od blondyna.
- Więc? - dokończył Nialler.
- Pewnie, ale dajcie mi kilka minut.
- Okey. Pojadę po rzeczy, więc za 40 minut pojedziemy.. Dobra? - zapytał Niall.
- Yhmm... - przytaknęliśmy.
Niall wyszedł z domu a ja poszłam do łazienki.
- Pozwolisz, że też skorzystam z łazienki ? - krzyknął Loczek z dołu.
- TAK ! - wykrzyknęłam.
Stałam przed lustrem w stroju kąpielowym. I planowałam fryzurę. Udawałam taką radosną, ale w środku byłam rozdarta. Moja mama... nie żyję. Nie mogę się poddawać..! Będę silna. Wzięłam do ręki sukienkę którą, miałam ubrać, ale moją czynność przerwało mi szarpnięcie drzwiami. Stanął w nich Harry w samych bokserkach.
- O ja pierdole! Przepraszam, ja.... myślałem, że... jesteś u siebie ... w łazience. - zaczął się jąkać.
- Nie... spokojnie. - zarumieniłam się.
Staliśmy w ciszy, prawdę mówiąc, półnadzy, bo ja w stroju, on w bokserkach. Swoją drogą był bardzo dobrze zbudowany... - Ale nie, otrząśnij się! - skarciłam się w myślach. Hazza powoli przysunął się do mnie i położył ręce na moich biodrach. Ja ujęłam jego twarz i złożyłam na jego malinowych ustach długi namiętny pocałunek... Chwila?! Co ja kurwa robię?! Mieszam, a przecież miłość nie istnieje...! Gratulacje Alicjo Foster! Wygrałabyś główną nagrodę w konkursie "Pojeb roku". - rzekło moje drugie "ja".
- Przepraszam... ja... nie powinnam. Pierwszy raz na trzeźwo Cię całuję... - brawo Alice, jeszcze jakieś suchary strzelasz ze stresu. Kurwa, jaka ja głupia!
- Nie, nic... to... ja przepraszam. - zarumienił się.
Wyszłam czym prędzej z łazienki i ubrałam nieszczęsną sukienkę. Spakowałam potrzebne rzeczy do torebki i już po chwili byliśmy z Hazzą na dole. Oczywiście, jak to miałam ostatnimi czasy w zwyczaju, bolał mnie brzuch i kręciło mi się w głowie. Zaczynałam zastanawiać się czy wydarzenia z pobytu w Szwecji, nie były tego przyczyną. Ustaliliśmy, że zapomnimy o wydarzeniu w łazience. Tak... ale czy ja chciałam o tym zapomnieć?...

-----------------------------------

- Veroo.
- Ola.


6 komentarzy:

  1. Rozdział jest zajebisty.! Pojeb roku - wyjebałam z krzesłem do tyłu!
    Ja chcę żeby Alice była jednak z Zayn'em! A Perrie z... Harry'm?
    Ale to wy zadecyzujecie..
    Czekam na następny xD
    Kocham <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki. <333
      Mieszanka? Niezly pomysl. Ale z Zayn'em raczej nie bd. Ale obiecuje,ze za niedlugo pozadnie namieszamy.. xxx

      Usuń
    2. A moim zdaniem Alice powinna być z Harrym, a Zayn zerwałby z Perrie, ale kogoś tam fajnego by sobie znalazł i Alice i ta dziewczyna byłyby przyjaciółkami.
      cieszę się, ze ci się podoba. Zdziwienie chłopaków będzie na maxa, ale Cher zacznie dzięki nim karierę piosenkarską.
      Ojojoj, chyba za dużo napisałam.

      Usuń
    3. Ooo dlaczego nie będzie z Zaynem? Chcesz żebym ryczała! Ona musi z nim być, za piękna z nich para żeby tak to zakończyć..
      Ale.. Trudno jeśli nie będzie to nie będzie i raczej tego nie zmienię.
      <33333

      Usuń
    4. Jak na razie żadna z was nie ma racji..xD
      Zobaczycie w swoim czasie <333
      Ale tej osoby byście się nie spodziewały <333

      Usuń
  2. Kocham te opowiadania! Harry <3

    OdpowiedzUsuń