czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 9 "Koniec kolorowej rzezywistości. Miałam racje, to był za piękne. "

***Oczami Zayn'a***


Waliłem pięściami w drzwi. Niestety, na daremnie. Alice zamknęła się w pokoju i nie chciała z niego wyjść. Co ten alkohol robi z ludźmi?! Przecież ja nie chciałem jej zdradzić. A już tym bardziej uderzyć. Jestem skończonym idiotą. Zsunąłem się po drzwiach, nadal płacząc. Wylewałem morze łez. Chciałem, żeby było jak kiedyś, albo, żeby dostał drugą szansę. Wstałem ociężale z podłogi i poszedłem do kuchni, gdzie siedziała cała reszta. 
- Liam, ja nie wiem co robić. Ona mi nie wybaczy! Ja się boję, że ją stracę! - byłem coraz bardziej zdenerwowany.
- Uspokój się. To tylko twoja wina, teraz musisz coś wymyślić! - warknął Harry.
- Wymyśl coś, po za tym, ja na jej miejscu bym Ci nie wybaczył! - wtrącił Lou.
- Nie was pytam !! - wydarłem się.
- Zamknijcie się !! - krzyknął Liam.
- Najlepiej, jeszcze kłóćmy się z powodu tej szmaty! - pod wpływem emocji nie panowałem nad tym co mówię. Ja tak nie myślałem, tylko mi się wymknęło. Już tak nie mogę, muszę z nią pogadać.


***Oczami Alice***

Wyszłam z pokoju, musiałam pogadać z Zayn'em. Kto wie... może jeszcze było by okey? Szłam po cichu, bo słyszałam kłótnie... Usłyszałam wyraźnie ostatnie słowa Zayn'a.
- Najlepiej, jeszcze kłóćmy się z powodu tej szmaty! - czyli tak o mnie myśli? 
Pobiegłam szybko na górę. Wzięłam laptopa i zarezerwowałam bilety na lot do Szwecji. Pojadę do mamy. W 30 minut spakowałam wszystkie potrzebne rzeczy. Wahałam się jeszcze nad jedną rzeczą, powiedzieć dziewczynom? Zostawiłam kartkę.
"Musiałam od tego wszystkiego odpocząć. Wyjeżdżam. Zayn'owi przekażcie, żeby znalazł sobie inną SZMATĘ, skoro tak uważa. Nie czekajcie na mnie, bo pewnie nie wrócę. Kluczę dajcie mojemu tacie. Dziękuję wam za wszystko, pozdrówcie chłopców. Kocham Was..xxx Wasza - Alice."
Wzięłam rzeczy i wyszłam z pokoju. W mgnieniu oka znalazłam się przy drzwiach, a kartkę zostawiłam na stole w salonie. Nie byłam pewna, czy dobrze robię, ale co mi tam... W drodze na lotnisko kupiłam... tak, największy błąd mojego życia... kupiłam paczkę papierosów. Ale całe moje życie się spieprzyło. Nie miałam nic do stracenia. Dotarłam na lotnisko. Po odprawie wsiadłam do samolotu i ostatni raz popatrzyłam na Londyn... Leciałam 3 godziny. Usłyszałam głos stewardessy - Proszę zapiąć pasy lądujemy. Tak też zrobiłam. Po chwili wysiadałam już z samolotu. Taksówką pojechałam do najdroższego hotelu. 




Zdzwoniłam do taty, że wyjechałam. Nie był szczęśliwy, ale przelał mi pieniądze na konto. I o to chodziło... Wynajęłam pokój. Był śliczny. Miał balkon, małą kuchenkę, salon, sypialnie i łazienkę. Rozpakowałam swoje rzeczy i położyłam się na łóżku. Wahałam się, ale w końcu zapaliłam jednego papierosa. Krztusiłam się dymem, ale później się przyzwyczaiłam. Tak mijały dni i tygodnie. Spokojnie mieszkałam w hotelu, codziennie płacząc i krztusząc się dymem. Nigdzie nie wychodziłam. Z nikim nie rozmawiałam. Codziennie Kim, El i Danielle do mnie dzwoniły. Oczywiście chłopcy też. Dostawałam milion sms-ów, ale żadnego nie odczytałam. W końcu odczytałam jednego.  
"Zayn płacze. Załamał się, proszę wróć. Nie pozwolimy znowu Cię skrzywdzić. Twój Harry..xx" .
 Nie. Nie wrócę. Rzuciłam telefonem o ścianę. Roztrzaskał się na milion małych kawałeczków. Znowu zaczęłam płakać. Wzięłam paczkę fajek i nic nie było. Znowu dzwoniłam po obsługę z zamówieniem. To już chyba dziesiąta paczka. Z dnia na dzień pale jeszcze więcej. Jestem zła na siebie, ale ja nad tym nie panuję. 


***Oczami Harrego***

Pisałem, dzwoniłem i nic. Ja wiem, że ona mu nie wybaczy, ale muszą pogadać. Zayn od tygodnia nie wychodzi z pokoju. Najgorsze jest to, że ona słyszała naszą rozmowę. Zaczynam bać się o Zayna, że sobie coś zrobi.... Nie ! Ja tego tak nie zostawię !! Muszę porozmawiać z Alice... i z Zaynem też by się przydało. Najlepiej byłoby jakoś ich "umówić", żeby pogadali i wyjaśnili sobie wszystko. Ale to jest niemożliwe w takiej sytuacji...Alice prawdopodobnie na drugim końcu świata (na pewno jak najdalej nas) i to do tego jeszcze się nie odzywała. Postanowiłem, więc, że zacznę ją "dręczyć" sms-ami, aż w końcu odpowie. Tak jak pomyślałem, tak zabrałem się za pisanie. To jednak było trudne, bo nie mam najlepszej kondycji do pisania, ale musiałem sobie zrobić przerwę. Kiedy zszedłem na dół, do kuchni, zamurowało mnie. Zayn cały blady ledwo siedzący na krześle i próbujący napić się ciepłego napoju z kubka, który o mało nie wyleciał mu z rąk, które niekontrolowanie mu się trzęsły. Żal mi się go zrobiło. Za to miałem okazję porozmawiać. Niepewnie podszedłem do niego. Nie wiedziałem jak mam zacząć....
- Ekhmmm... - mulat podniósł niechętnie na mnie swój wzrok.
- Czego ? - powiedział łamanym głosem.
- Tego...chciałbym wiedzieć co masz zamiar zrobić....
- Z czym ?
- ...ze sobą i z... Alice.
- Odczep się.
- Nie mam takiego zamiaru, wręcz przeciwnie ! Ty powinieneś zebrać się i porozmawiać z Alice...póki nie jest jeszcze za późno.
Zayn popatrzył na mnie z miną typu "WTF !?" i wychodząc z pomieszczenia dodał: Już jest za późno. 


***Oczami Zayna***

Kurde czego się mnie tak czepiał ten loczek. On nie odpuści. Wiem. Ja też powinienem zrobić tak jak mówił. Ale nie teraz...przynajmniej nie dzisiaj. To nie takie proste jak się komuś może wydawać. Zamknąłem drzwi na klucz. Usiadłem na łóżku po czym wziąłem w ręce laptopa. Z czystej ciekawości wszedłem na Twitter'a. Same nudy i.... o rzesz w dupę białego murzyna ! Nasi fani, a w szczególności moi, byli prze wściekli, że odwołaliśmy koncert i to z powodu "nie znajomej dziewczyny". Zacząłem kląć w myślach. Lepiej tego nie opisywać xD. Wszedłem na profil Alice. Boże !! Co tam się działo !! Jacyś anty-fani i zazdrośnicy pisali jej różne rzeczy typu groźby. Nie wytrzymałem. Postanowiłem coś z tym zrobić. Nie miałem pojęcia co, dlatego pobiegłem szybko do Liam'a.  Wtargnąłem do jego pokoju.


***Oczami Liam'a***

Zayn nagle wtargnął do mojego pokoju. Był taki..zdenerwowany...nie! Pogubiony...
- Co się stało ?
- Nie....Ja tylko...
- Tylko odwiedzasz mój pokój...
- Nie... Ja...
- Ty tylko przeprowadzasz rutynową kontrolę w moim pokoju...i to nie zapowiedzianą. - Zayn nie odezwał się, tylko zniżył głowę...pewnie nie wiedział co ma powiedzieć - Zayn...o co chodzi ? O Alice..? - ciągnąłem dalej.
- Tak. Bo...Wszedłem na Twitter'a a tam wszyscy naskakują na nas....na mnie....i najbardziej na Alice. Wiesz wściekłem się niesamowicie...To moja wina i tylko moja. Nie winię nikogo poza mną. Ale mi chodzi o to, że muszę z siebie to wszystko wyrzucić i naprawić swój największy i najgłupszy życiowy błąd....i tak wiem, że będzie ciężko. Dlatego przyszedłem do Ciebie po radę, bo nie wiem od czego zacząć. - mulatowi, aż spłynęła mu pojedyncza łza po policzku.
- Ahaaaa....- nie dowierzałemswoim uszom, że Malik wziął się na odwagę i przyznał się do swojego błędu, i do tego chcę wszystko naprawić. - Podziwiam Cię za twoją odwagę i za chęć naprawienia błędu, ale....
- Ale co ???
- Ale będzie tak jak mówiłeś sam ciężko i to BARDZO. - on popatrzył na mnie błaganym wzrokiem.
- Błagam Cię !!! Tylko TY mi zostałeś. Ty tu jesteś najmądrzejszy, bez obrazy dla pozostałych członków, ale to prawda. Musisz mi pomóc !! - poprosił.
- A więc, zakończ tą aferę na Twitterze, bo może to na nią źle wpłynąć. I....i najlepiej byłoby, żebyś oficjalnie zerwij z Perrie. - powiedziałem. 
- Yhmm... Wywiad? - zapytał po chwili namysłu.
- Zadzwonię do Paula. 
Pokiwał głową i wyszedł z pokoju. Po 15 minutach mieliśmy już załatwiony wywiad w Late Show. Ogłosiłem to chłopakom.


***Oczami Alice***

Weszłam na twittera. Było mnóstwo gróźb skierowanych do mnie. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak wiele osób mnie nienawidzi. Odwołali koncert...? Czyżby Zayn był załamany...? Po chwili moje oczy zaświeciły się. Dzisiaj mają wywiad, w moim ulubionym programie. Muszę to oglądać. Włożyłam papierosa do buzi i po krztusiłam się kilka razy. 

*18:30*

Zasiadłam wygodnie przed telewizorem i wzięłam do buzi żelki. Tak, wybawienie od wszystkich problemów. Wywiad właśnie się zaczynał. Najpierw wszedł Lou, później Harry z Liam'em. A na końcu Niall z Zayn'em. Zayn był blady, miał smutne oczy i bardzo wychudzony. Czy... Czy on nadal o mnie myśli, czy przeze mnie płacze? Te pytania krzątały mi się po głowie. Chłopcy grzecznie się przywitali. I zaczęły sie pytania, w końcu ktoś je przerwał.
- Przyszliśmy tu w innym celu... - zaczął Zayn. - Bo ja. - kamera przybliżyła się i skierowana była teraz głównie na niego. - Ja chcę każdemu dać do zrozumienia, że mnie i Perrie Edwards ni nie łączy. I bardzo proszę, żeby hejty na Alice Foster ustały. Jest dla mnie ważna i jeśli ktoś rani ją, rani mnie i nikt nie ma prawa nazywać się moim fanem jeśli jej nie toleruje. - Zayn był na maksa wkurzony, ale po chwili po jego kościstych policzkach spłynęły łzy. 
- Czyli mam rozumieć, że ty i Alice to para? - zapytała prowadząca.
- Nie, ale bardzo mi na niej zależy. - wyłączyłam telewizor i wyszłam na balkon.
Wzięłam papierosa w rękę i zapaliłam go. Rozmyślałam, czy wybaczę Malikowi....


--------------------

Wiem, miał być wczoraj, ale było święto i nie dałyśmy rady...
Aha, i oczywiście dziękuję za pomoc uroczemu, zabawnemu, pociesznemu, zakręconemu dziecku szczęścia czyli OLI !!!!
Dzięki za tyle komentarzy w poprzednim rozdziale... !! 
JJ wspaniali xD
A więc nie przynudzam i żegnam !!!

- Veroo
- Ola

6 komentarzy:

  1. Jejku idealne . czekam na następny!

    Zapraszam do mnie . Licze na komentarz.

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział! Pomysł z wywiadem? Genialny!

    OdpowiedzUsuń